~Anna~
Siedziałam w pokoju, który zajmowałam w mieszkaniu Karoliny. Byłam zapłakana. Obok mnie siedziała moja przyjaciółka, która próbowala mnie jakoś pocieszyć. Ostatnio życie mi się wali i najchętniej to bym się rzuciła pod rozpędzony samochód. Jednak była przy mnie moja przyjaciółka. Była to jedyna osoba, która wiedziała czego w tej chwili potrzebowałam, a potrzebowałam rozmowy.
-Karolina, powiedz mi, co ja takiego zrobiłam, że on mnie tak traktuje? Przez to wszystko straciłam mamę. Z resztą to wszystko moja wina- rozpłakałam się i schowałam twarz w poduszkę.
-Anka, tyle razy ci powtarzałam, że to nie była twoja wina. Nie mogłaś tego przewidzieć- Karolina powtórzyła mi to po raz kolejny. Obwiniałam się za śmierć matki, a Karolina cały czas próbowała mi dać do zrozumienia, że to nie moja wina.
~
Pół roku wcześniej
-Mamo, wychodzę!- krzyknęłam z przedpokoju i wyszłam na spotkanie z moją przyjaciółką Karoliną. Czekała już na mnie przed blokiem. Przywitałyśmy się i poszłyśmy w nasze ulubione miejsce do jednego z wrocławskich parków. Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławce i zaczęłyśmy rozmawiać. Oczywiście głównym tematem byli chłopaki- Oskar i Kuba. Oskar był blondynem o niebieskich oczach. Grał na klarnecie i perkusji. Kuba z kolei był brunetem o brązowych oczał. Grał na gitarze. Żadnemu nie brakowało uroku i inteligencji. Mi podobał się Oskar, z kolei Karolinę urzekł Kuba. Obaj mieli urocze uśmiechy. Rozmawiałyśmy o nich i nawet się nie zorientowałyśmy, kiedy zrobiło się ciemno. Gdy byłyśmy w swoim towarzystwie, czas nam zupełnie inaczej leciał. Musiałyśmy wracać już do domu. Ruszyłyśmy w stronę osiedla, na którym mieszkałyśmy. Było to osiedle strzeżone. Szłyśmy w stronę mojego bloku. Gdy do niego doszłyśmy, zauważyłam policję oraz karetkę pogotowia. Podeszłyśmy bliżej i zapytałam jednej sąsiadki co się stało. To co mi odpowiedziała, podziałało na mnie paraliżująco. Moją mamę w stanie krytycznym zabierali do szpitala, a ojca wyprowadzali w kajdankach. Rozpłakałam się. Karolina mnie przytuliła. Potem podeszła do lekarza i zapytała się, gdzie zabierają moją mamę, a później udałyśmy się do jej mieszkania. Zaprowadziła mnie do swojego pokoju, a ona poszła do swojej mamy.
~Karolina~
-Mamo, możemy pogadać- weszłam do kuchni, gdzie akurat moja mama szykowała kolację.
-Co tam?- odwróciła się w moją stronę.
-Mamo, bo mama Ani jest w szpitalu- zaczęłam, a mama mi przerwała.
-Co się stało?
-Jej ojciec się upił i ją pobił. Mamo, mogłabyś nas zawieźć do szpitala wojewódzkiego?
-Oczywiście, tylko poczekaj, jak skończę robić kolację tacie i Natalii- odwróciła się, żeby posmarować kanapki, a potem zaczęła się szykować i piętnaście minut później byłyśmy już w szpitalu. Mama nas zostawiła i wróciła do domu, a my udałyśmy się do rejestracji, aby dowiedzieć, gdzie znajduje się mama Ani. Po chwili siedziałyśmy już obok sali, gdzie leżała. Ania bez pytania weszła do mamy, a ja razem z nią.
~Ania~
Razem z mamą Karoliny pojechałyśmy do szpitala, gdzie była moja mama. Byłam bardzo wdzięczna, bo tak naprawdę na tamten moment oprócz Karoliny, nie miałam nikogo bliskiego. Gdy weszłyśmy do sali, widok był okropny. Mama była zmasakrowana.
-Mamo, nie zostawiaj mnie proszę- powiedziałam ze łzami w oczach. Lekarz nie dawał jej żadnych szans na przeżycie. Nie pomylili się, bo jakiś kwadrans później usłyszałyśmy pikanie, a linie na monitorze zrobiły się proste. Lekarze nas wyprosili z sali i przeszli do reanimacji. Pół godziny później wyszedł do mnie przygnbiony lekarz i przekazał mi tą smutną wiadomość. Moja mama nie żyje. Nie mogłam w to uwierzyć. Zaprzeczałam temu, ale niestety to było w rzeczywistości. Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Karolina usiadła obok mnie i objęła mnie ręką. Ja oparłam głowę o jej ramię. Później Karolina zadzwoniła po swoją mamę, która po nas przyjechała.
~
Teraźniejszość
-Ania, a wiesz co by mogło się stać, gdybyś ty tam była? Przecież to ty mogłaś znaleźć się na miejscu swojej mamy- powiedziała Karolina. Słyszałam to już od pół roku.
-Przynajmniej nie musiałabym na to patrzeć.
-Weź tak nie gadaj nawet. W ogóle mam dla ciebie niespodziankę- powiedziała Karolina i uśmiechnęła się do mnie tajemniczo- A teraz idź się ogarnij, bo zaraz wychodzimy.
-A dokąd, jeśli można wiedzieć?- zapytałam się, ale Karolina mi nic nie odpowiedziała, tylko wskazała ręką na drzwi od łazienki, co oznaczało, że mam nie dyskutować. Poszłam grzecznie do łazienki zrobić sobie makijaż, żeby nie było widać, że płakałam. Nastęnie obie się ubrałyśmy i poszłyśmy na tramwaj. Cały czas zastanawiałam się, o co może chodzić Karolinie, ale ona dalej była tajemnicza. W końcu znalazłyśmy pod galerią, gdzie były nie tylko sklepy, ale i kręgle oraz kino. Weszłyśmy do budynku i poszłyśmy w stronę kas biletowych. Karolina zaczęła się za kimś rozglądać i w podeszłyśmy do dwóch chłopaków...
Hej,dopiero odnalazłem tego bloga . Bardzo fajny blog. Tematyka tego bloga jest bardzo ciekawa i interesująca.
OdpowiedzUsuńBardzo milo mi się czytało to opowiadanie.
Karolina i Anna to bardzo zżyte ze sobą przyjaciólki nie mają przed sobą żadnych tajemnic. Dobrze,że Ania ma taką wspaniałą przyjaciółkę,która pomogła "podnieść się" z tak ciężkiej traumy jaką w ostatnim czasie przeżywa Ania. To bardzo duża trauma dla Ani. Dorze, że Ania ma przy sobie taką przyjaciółkę jak Karolina,która zawsze pomoże "wyciągnie" z opresji, kłopotów i, z którą może porozmawiać tak poprostu czasami na nic mie znaczące tematy. Przyjaciółka Ani nie krytykuje, lecz potrafi wysłuchać.
Myślę, że w galerii dziewczyny spotkają Oskara i Kube.
Rozdział bardzo fajny, wręcz genialny, super
Pozdrawiam
Bartek
Opowiadanie rewelacyjne . Pozdrawiam Ela
OdpowiedzUsuń