piątek, 29 stycznia 2016

7

~Oskar~
Wróciłem do domu zmęczony tym wszystkim. Rzuciłem się na łóżko i wziąłem głęboki oddech. Zacząłem się zastanawiać, czy dobrze zrobiłem, zgadzając się na to, żeby Anka ze mną pojechała. Bałem się o nią, że może jej się tam coś stać. Ten wyjazd jest naprawdę niebezpieczny. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby Ani się coś stało, ale kocham ją i w sumie dlatego się zgodziłem na ten wyjazd. Kiedy tak leżałem i myślałem o tym wszystkim, zasnąłem. Byłem zmęczony tym wszystkim.
Obudziłem się około dwunastej. Właściwie to obudziła mnie matka, która musiała wrócić z biura firmy ochroniarskiej, którą prowadzi razem z moim tatą.
-Widzę, że wróciłeś- zwróciła się do mnie- Jak tam Karolina?
-Bardzo dobrze, obudziła się, jest ok.
-A Anka, jak sobie radzi?
-Trzyma się. Tyle w życiu przeszła, że to co się stało wczoraj, to nic takiego- odpowiedziałem, a potem udałem się do swojego pokoju. Nie chciało mi się gadać z mamą. Postanowiłem zacząć pakować walizkę. Wiedziałem, że moja mama nie będzie miała nic przeciwko wyjazdowi, bo często mi pozwalała jeździć z Tomkiem, moim kuzynem. Potem udałem się do szpitala po Anię, bo zadzwoniła po mnie. Powiedziała, że chce zrobić zakupy jeszcze przed wyjazdem. Spędziliśmy w galerii handlowej długie cztery godziny. Potem odwiozłem ją do domu, a w swoim byłem jakoś o wpół do dwudziestej pierwszej. Gdy wszedłem do domu i mama mnie zobaczyła umęczonego zakupami z dziewczyną, zaczęła się śmiać.
-Wiesz, że teraz zawsze będziesz musiał się tak dla niej poświęcać- powiedziała, a ja ją spróbowałem zgasić.
-Bo widzisz mamo, dla niej to ja bym mógł w ogień się rzucić, jeśli to by ją uszczęśliwiło- odparłem, ale mama dorzuciła swoje trzy grosze.
-Zawsze może chcieć, żebyś skoczył do ognia, żeby mieć nowego chłopaka. Mogłeś wymyślić coś lepszego.
-Czy ty zawsze tak wszystko musisz spłycić?- zapytałem, a potem śmiejąc się pod nosem, poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem laptopa, siadłem na tapczanie i zacząłem pisać z Anią na facebooku. Pisaliśmy ze sobą chyba do pierwszej w nocy, ale potem poszedliśmy spać, bo musieliśmy wcześniej wstać, żeby wyjechać do Austrii.
~Ania~
Około piątej nad ranem obudził mnie budzik. Wstać o tej godzinie dla mnie to niełatwe wyzwanie. Wymaga to poświęcenia, ale dla Oskara jestem w stanie zrobić wszystko. Nawet wskoczyć w ogień, by go ratować. Mama Karoliny niechętnie, ale zgodziła się na wyjazd. Już wczoraj miałam wszystko spakowane. Cieszyłam się na to, że jadę do Austrii. Tylko zastanawiało mnie, czemu ten wyjazd jest niebezpieczny dla mnie. Wczoraj, gdy byliśmy na zakupach, próbowałam się tego dowiedzieć, ale on za każdym razem zmieniał temat rozmowy. Miałam zamiar się jeszcze dopytywać w drodze do Austrii.
Uszykowałam się i około szóstej trzydzieści pod blok podjechał kuzyn Oskara razem z Oskarem i z jakąś dziewczyną. Oskar pomógł mi z walizkami i zajęłam miejsce obok wspomnianej dziewczyny.
-Ania, to jest mój kuzyn Tomek, a to jego dziewczyna Gosia- przedstawił mi osoby, z którymi jechaliśmy do Wiednia.
-Cześć, Ania jestem- przywitałam się.
-Cześć- odpowiedzieli mi i Tomek odjechał spod bloku. Ostatni raz zerknęłam w okno mojego pokoju, a potem włożyłam słuchawki do uszu, po czym zasnęłam, bo byłam niewyspana. Obudził mnie dopiero głos Oskara.
-Wstawaj księżniczko- oznajmił. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam Oskara na siedzeniu obok mnie.
-Już jesteśmy?- zapytałam ospałym głosem.
-Tak, mam nadzieję, że dobrze się spało?
-Tak trochę nogi mi zdrętwiały. W ogóle muszę do Karoliny zadzwonić- wyjęłam telefon, ale Oskar mi go wyjął z ręki.
-Zadzwonisz później, a teraz chodź. Zobaczymy nasz pokój- oznajmił, a ja wysiadłam z auta i się przeciągnęłam. Oskar wyjął walizki z auta i udaliśmy się do hotelu. Był to hotel z basenem, sauną siłownią i dużo by wymieniać. Typowe SPA. Udaliśmy się do naszego pokoju i stanęłam jak wryta.
-Oskar, ale tu jest tylko jedno łóżko- powiedziałam.
-Aniu, a myślisz, że ja nie umiem liczyć nawet do jednego?
-No nie wiem, nie wiem, ale to będziemy spać razem?- zapytałam niepewnie.
-A czemu by nie? Przecież jesteśmy razem- odpowiedział dosyć pewnie, ale ja nie byłam do tego pomysłu.
-To dopiero dwa dni. Poza tym ja nie jestem jeszcze gotowa.
-Spokojnie Ania, obiecuje ci, że jeśli nie będziesz chciała, to do niczego nie dojdzie.
-No dobra, przekonałeś mnie- uśmiechnęłam się i dałam mu całusa, po czym postanowiliśmy położyć się na łóżku, żeby odpocząć.
-Oskar- powiedziałam.
-Tak?
-Wyjaśnisz mi w ogóle, po co tu jesteśmy?- spytałam.
-Muszę coś ze znajomym załatwić.
-To czemu nie chciałeś mnie wziąć i uznałeś, że to niebezpieczne dla mnie?- dalej drążyłam temat, jednocześnie rysując palcem po jego klatce piersiowej.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-No ale dlaczego? Czemu mi nie chcesz powiedzieć, czemu? A może tu dla jakiejś laski przyjechałeś, co?- zaczynałam się denerwować, że Oskar ukrywa przede mną takie rzeczy.
-No w pewnym sensie to tak.
-Jak to w pewnym sensie tak?- poderwałam się i usiadłam po turecku na łóżku.
-Przyjechałem tu dla laski, która teraz siedzi i jest na mnie wkurzona, że jej wszystkiego nie mówię. Jestem tutaj po to, żeby ją chronić.
-Oskar, w co ty się wplątałeś?- zapytałam drżącym głosem.
-Jak załatwię to, co mam załatwić, to ci powiem.
-Ok, to skoro tak, to dopóki mi nie powiesz, to śpij na podłodze, albo wynajmij sobie drugi pokój- odparłam.
-A czemu ja? To ty nie chcesz ze mną spać.
-Bo ja jestem dziewczyną- odparłam i rzuciłam w niego poduszką.
-Ok, to idę wynająć inny pokój- rzekł i podniósł się z łóżka. Wziął swoją walizkę i wyszedł z pokoju. Ja z kolei postanowiłam zadzwonić do Karoliny, ale zorientowałam się, że mój telefon ma Oskar. Zeszłam z łóżka w ekspresowym tempie i wyszłam z pokoju.
-Oskar, a mój telefon?- krzyknęłam, ale on zdążył zamknąć drzwi od windy. No nieźle zaczął się mój związek z Oskarem. Poszłam na schody. Udało mi się dotrzeć równo z windą na parter. Oskar akurat wysiadł z windy. Podeszłam do niego i popatrzyłam zabójczym wzrokiem.
-Telefon- wycedziłam przez zęby.
-A ty myślisz, że pokoje w hotelach są darmowe?
-A jaki to ma związek z moim telefonem?
-Dam go pod zastaw.
-Oddaj mi go, chcę zadzwonić do Karoliny- krzyknęłam.
-Ok, ale pod jednym warunkiem- powiedział stanowczo.
-Zamieniam się w słuch.
-Nie widzę.
-No mów do jasnej cholery- zaczynał mnie już wkurzać. Miałam ochotę mu przywalić, ale było mi szkoda tej jego buźki.
-Nie będziesz mnie dopytywać i śpimy razem, a do tego dorzucę ci bonus. Zakupy w galerii handlowej. Co ty na to?
-No niech ci będzie- zgodziłam się.
-A dostanę jakiegoś całusa?- zapytał i zrobił maślane oczy, które i tak nie zrobiły na mnie jakiego kolwiek wrażenia.
-Zapracuj sobie, a teraz telefon- wyciągnęłam rękę.
-Masz, ale na zakupy nie idziemy- oznajmił.
-Trudno, wezmę Gośkę i we dwie pójdziemy. Poznamy się lepiej, spędzimy miło czas bez marudzenia, że ile można chodzić po sklepach- powiedziałam obojętnie i udałam się do pokoju, a Oskar zaraz za mną. Gdy weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko. Oskar zamknął drzwi i postanowił pójść pod prysznic. Ja w tym czasie wybrałam numer przyjaciółki. Wiedziałam, że za połączenie trochę zapłacę, ale musiałam z nią pogadać. Jedno połączenie, drugie, trzecie i w końcu odebrała telefon. Przynajmniej tak myślałam, ale usłyszałam jednak w słuchawce Kubę.
-Cześć Ania- powiedział zdenerwowanym głosem.
-Kuba?- spojrzałam na wyświetlacz, żeby upewnić się, że wybrałam dobry numer.
-Tak, z Karoliną zaczęło się coś dziać i zabrali ją na badania- oznajmił, a ja jak to usłyszałam, przeraziłam się.
-Ale co konkretnie?- ciągnęłam go za język. Mężczyźni mają w sobie coś takiego, że nie powiedzą wszystkiego na raz, tylko trzeba ich ciągnąć za język.
-Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i nagle coś zaczęło się z nią dziać. Nie kontaktowała w ogóle. Zabrali ją na TK i czekamy na wyniki.
-Cholera, mam nadzieję, że to nic poważnego.
-Kurwa, to wszystko moja wina. Mogłem ją złapać i by tutaj teraz nie leżała. Jeśli ona- przełknął ślinę tak głośno, że ja słyszałam. Wiedziałam co ma na myśli i od razu mu to wybiłam z głowy.
-Ona nie umrze. Kuba, opanuj się. Daj mi znać, jak już będzie po wszystkim. Ja muszę kończyć, żeby fortuny nie zapłacić.
-No ok, pa Ania.
-Pa i wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki- powiedziałam i się rozłączyłam. Zaczęłam zastanawiać się, czy wszystko będzie dobrze. Starałam się wierzyć, że tak niż myśleć o tym, że stracę kolejną osobę. Czułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach. Po kilku minutach wyrwał mnie głos Oskara.
-A tobie co?- zapytał- Płaczesz z powodu tego, że się pokłóciliśmy?- zaśmiał się.
-Nie, pojawiły się jakieś powikłania i Karolinę zabrali na kolejne badania.
-Będzie dobrze, a teraz poprawię ci humor. Dam ci moją kartę kredytową, weźmiesz Małgosię i pójdziecie na zakupy. Co ty na to?- zaproponował.
-Czy ja wiem- westchnęłam.
-No nie żartuj, że nie masz ochoty na buszowanie po sklepach.
-Ja się o nią martwię.
-Masz zamiar leżeć cały dzień w łóżku? Anka, proszę cię. To i tak nic nie zmieni. Nawet gdybyś wróciła do Polski.
-Chyba masz rację- wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, potem zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w luźnego koka. Zarzuciłam na siebie kurtkę skórzaną, wzięłam kartę Oskara i poszłam po Gosię, która była już gotowa do wyjścia. Ruszyłyśmy na podbój miasta. Poszłyśmy do wielkiej galerii handlowej, gdzie ja sama zostawiłam tysiąc pięćset euro. Potem w poprawionym już nieco humorze poszłyśmy do kawiarenki w pobliżu hotelu. Kiedy siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, zadzwonił do mnie telefon. Był to Kuba. Dzwonił powiedzieć, że z Karoliną już wszystko w porządku. Ucieszyłam się na tą wiadomość. Gdy skończyłyśmy pić kawę, udałyśmy się do hotelu. Gosia poszła do swojego pokoju, a ja do swojego, który dzieliłam z Oskarem. Czekała tam na mnie miła niespodzianka. Na łóżku leżały dwa kombinezony na motor(jeden damski, drugi męski), kask i odpowiednie buty. Oskar siedział na balkonie.
-Zakładaj- odparł.
-Poważnie?
-Poważnie. Zabieram cię na przejażdżkę motorową po Wiedniu- odparł. Ja szybko założyłam kombinezon. Oskar również się ubrał i ruszyliśmy na przejażdżkę po mieście. Było zajebiście. Do hotelu wróciliśmy około drugiej w nocy, ale nie byliśmy zmęczeni. Włączyliśmy telewizję, ale leciały same programy po niemiecku. W końcu wyłączyliśmy telewizor. Gdy się kładliśmy, stuknęliśmy się głowami. Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili nasze twarze się zbliżyły. Dzieliły nas milimetry, a potem zaczęliśmy się całować coraz bardziej i bardziej. Zaczęliśmy pozbywać się ubrań. Jeszcze po przyjeździe mówiłam, że nie jestem gotowa, a teraz tak bardzo tego pragnęłam i nawet się nie opierałam. On był taki delikatny, czułam jak się rozpływam pod wpływem pocałunków. Było tak cudownie. Gdy już skończyliśmy to robić, oboje zasnęliśmy.
******************************************
No i proszę kolejne opowiadanie. Tą część nie dedykuje jedynie Ani, dla której te opowiadania powstają, ale również i Gosi :)

sobota, 2 stycznia 2016

6

~Ania~
Jak tylko odebrałam telefon od Kuby i usłyszałam, że Karolina jest w drodze do szpitala, złapałam się za głowę.
-Ale co się stało?- zapytałam przerażona informacją.
-Natalia ją pchnęła i uderzyła głową o futrynę. Straciła przytomność- odpowiedział.
-Jak to Natalia?- ta informacja mnie zaskoczyła. Jeszcze rano siedziała obok mnie i pocieszała, a teraz szarpała się z moją przyjaciółką.
-Przyszliśmy do waszego mieszkania, a ona kłóciła się z ojcem- wyjaśnił.
-A co z panią Eweliną?- zapytałam po chwili.
-Nie wiem, nie było jej w domu.
-Do którego szpitala ją zabrali?
-Do wojewódzkiego.
-Dobra, zaraz tam będziemy- oznajmiłam i ruszyłam w stronę przystanku tramwajowego.
-Co się dzieje?- usłyszałam od Oskara, który zaczął biec, bo nie mógł za mną nadążyć.
-Karolinę zabrało pogotowie- powiedziałam, zwalniając tempo.
-Będziesz się tłoczyć komunikacją miejską?- zapytał.
-A mamy inne wyjście?
-Tak. Zadzwonię po mojego kuzyna.
-Niech ci będzie- odpowiedziałam zrezygnowana, bo z nim nie idzie wygrać. Z resztą ze mną też, ale to był jedyny człowiek, któremu tak łatwo ulegałam. Gdy patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami nie umiałam mu odmówić. Po kilku minutach na parkingu w pobliżu parku zjawił się kuzyn Oskara. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę, gdzie była Karolina. Wpadłam do szpitala i szybko zapytałam rejestratorkę, gdzie jest Karolina i pobiegła jak najszybciej we wskazane miejsce. Była to sala operacyjna. Byłam zdziwiona, że pod salą był tylko Kuba. Nie było ani jej mamy, ani ojca, ani Natalii. No akurat, że jej nie było to mnie nie zdziwiło, ale że nie było jej rodziców to było podejrzane.
-Co z Karoliną?- na sam początek przejęłam się stanem przyjaciółki?
-Lekarze niewiele mi powiedzieli. Wiem, że ma krwiaka i jest operowana.
-Gdzie pani Ewelina?- zapytałam, gdy już staliśmy przy sali.
-Nie wiem, nikt nie wie. Nawet jej ojciec- odpowiedział.
-A pan Damian?
-Nie wiem, poszedł gdzieś z Natalią za nim karetka przyjechała, ale to mnie teraz najmniej obchodzi. Boję się o Karolinę. Tak się przestraszyłem jak zobaczyłem ją z rozwaloną głową. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie- powiedział Kuba i odchylił głowę do tyłu. Wziął głęboki oddech i kontynuował- Że ja nie zdążyłem jej złpać, a tą sukę Natalię jej siostrę to jak ją dorwę to jak jej przypierdolę, że ta kurwa się nie pozbiera- zaczął wyzywać Natalię. Chętnie bym mu pomogła i zemściła się na niej, ale teraz myślałam tylko o tym, żeby z moją przyjaciółką było wszystko w porządku. Jeśli ona by umarła, to nie wiem co bym zrobiła. Najchętniej zafundowałabym Natalii podróż do piekła. Tylko biłam się z myślami, co wstąpiło w Natalię, że się tak zachowała. Rano była milutka i w ogóle, a teraz coś ją opętało. No nic, postanowiłam sobie nie zaprzątać nią głowy, tylko skupić się na dodzwonieniu do pani Eweliny, co nie było łatwym zadaniem, bo w ogóle nie odbierała, a w końcu okazało się, że jest poza zasięgiem. Nie wiedziałam co robić. Całe szczęście Oskar był przy mnie i mnie przytulił z całej siły, a ja zaczęłam wylewać morze łez, na jego szarą bluzę.
-Aniu, nie płacz- starał się mnie uspokoić i głaskał mnie po głowie. Wspominałam już, że jego objęcia umiały uspokoić? Nawet jeszcze jak byliśmy przyjaciółmi, to jego objęcia najbardziej mnie uspokajały. On ma w sobie coś szczególnego, tylko nie umiem tego opisać jeszcze.
-Jej nie może się nic stać- powiedziałam, przecierając oko.
-Kurwa, to wszystko moja wina!- Kuba wstał i zaczął chodzić z jednego końca korytarza do drugiego. Jedyną osobą, która była w tym momencie opanowana, to był Oskar.
-Kuba, nie obwiniaj się za to. To nie twoja wina, że...- nie skończył, bo nie było mu dane.
-A właśnie, że moja, bo ja tam wtedy byłem i mogłem coś zrobić!- wrzasnął na Oskara.
-Aniu, usiądź- posadził mnie na krześle i podszedł do Kuby- Stary, ogarnij się. To nie jest twoja wina. Jedyną osobą, która powinna się czuć winna jest, jak ty ją nazwałeś, suka Natalia. Nikt inny nie jest temu winien, rozumiesz Kuba?- Oskar potrząsnął chłopakiem mojej przyjaciółki.
-Może masz rację...- brunet, w którym zakochana była moja najlepsza przyjaciółka, przyznał rację blondynowi.
-To teraz uspokój się i nie obarczaj winą siebie.
-Ok, już jestem spokojny- odparł Kuba głeboko oddychając i usiadł obok mnie. Z drugiej strony siadł Oskar, a ja oparłam głowę o jego ramię i nie wiadomo kiedy zasnęłam
~Oskar~
Siedzieliśmy już kilka godzin. Ania spała oparta o moje ramię. Nie miałem serca jej budzić. W międzyczasie próbowaliśmy z Kubą dodzwonić się do jej rodziców, ale to na nic. Nie mogliśmy się również dodzwonić do Natalii. Musieliśmy jakoś powiadomić rodziców Karoliny, ale nic innego nie przyszło do głowy. W końcu usłyszeliśmy jak drzwi od sali operacyjnej się otwierają. Obudziłem delikatnie Anię.
-Jest tu ktoś z rodziny Karoliny?- zapytał nas lekarz. Ania od razu się ocknęła.
-W sumie to ja.
-Ale nie ma kogoś pełnoletniego? Nie masz raczej osiemnastu lat- zwrócił się lekarz.
-Nie mogliśmy się dodzwonić do rodziców, nie może mi pan powiedzieć?- zapytała. Zauważyłem niechęć lekarza.
-No ale...- lekarz chciał coś powiedzieć, ale ja mu na to nie pozwoliłem. Nie mogłem patrzeć na to jak Ania się denerwuje, a ten lekarz wyprowadza ją z równowagi.
-Niech pan posłucha- uniosłem się- Nie widzi pan, że ona się martwi o swoją siostrę- tak, powiedziałem siostrę, bo gdybym powiedział, że to przyjaciółka na pewno byśmy nie otrzymali informacji- Niech pan jej powie co z Karoliną. Ciekawe jakby się pan czuł na jej miejscu?
-No dobra, powiem. Twoja siostra miała dużo szczęścia. Zrobił jej się krwiak, całe szczęście niedużych rozmiarów i w miejscu, gdzie było go łatwo usunąć. W dodatku szybko trafiła do szpitala. Teraz przewieziemy ją na sale pooperacyjną i za godzinę, góra dwie powinna się obudzić, a wy powiadomcie o tym kogoś dorosłego.
-A to konieczne? Przecież ma osiemnaście lat- zapytała zaskoczona Anka.
-Ja wiem, ale chyba lepiej by było, gdyby jednak ktoś wiedział, poza tym wy jesteście zmęczeni. Musicie trochę odpocząć. Jedźcie lepiej do domu- zwrócił się do nas lekarz, patrząc na nasze twarze, na których było widać zmęczenie, a potem odszedł. Po chwili zobaczyliśmy jak z sali wywożą Karolinę. Kuba chwycił ją za rękę i szedł aż do sali. Poszedłem z tulącą się do mnie Anią za nimi. W końcu dotarliśmy do sali, na której miała leżeć Karolina. Doktor poprosił, żebyśmy na razie nie wchodzili. Dopiero, gdy już była podpięta do urządzeń, które monitorowały funkcje życiowe naszej przyjaciółki. Ania się wtuliła we mnie, bo nie mogła na to patrzeć, jak tyle kabelków jest podpiętych do najbliższej jej osoby.
-Ja się tak boję o nią- powiedziała, a ja ją lekko od siebie odsunąłem, po czym skierowałem jej twarz na moją.
-Uspokój się. Jej już nic nie zagraża- tłumaczyłem.
-Ale przecież to dopiero kilka minut po operacji. Skąd masz pewność, że usunęli całego krwiaka? A jeśli coś uszkodzili? Jeśli się na przykład nie obudzi?
-Anusia, nie panikuj. Przecież słyszałaś lekarza. Za dwie godziny maksymalnie powinna się obudzić. Nie ma powodu do paniki. Słyszysz?- zapytałem, widząc zdruzgotanie nastolatki. W sumie to się nie dziwiłem, że tak panikuje. W końcu szpital z pewnością kojarzył jej się ze śmiercią matki.
-Tak. Dobra, postaram się opanować. Tylko dalej się zastanawiam, co z jej rodzicami i Natalią- zdążyła powiedzieć i zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z kieszeni i odebrała.
~Ania~
To dzwoniła pani Ewelina. Tak bardzo mi ulżyło, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu numer. Wyszłam z sali i odebrałam. Zaczęłam rozmawiać z panią Eweliną. Powiedziałam jej wszystko co i jak, a ona powiedziała, że zaraz zjawi się na miejscu. Ja wróciłam do sali, gdzie Kuba siedział na krześle i trzymał dłoń Karoliny. Oskar z kolei stał, oparty o ścianę. Podeszłam do Oskara i oznajmiłam wszystkim, że mama Karoliny zaraz przyjedzie. I tak było, bo dziesięć minut później zjawiła się w sali.
-Pani Ewelino, gdzie się pani podziewała? W ogóle gdzie pan Damian i Natalia?- zapytałam.
-Byłam u koleżanki, a oni są w domu. Co z Karoliną?
-Za co najwyżej dwie godziny powinna się obudzić- odpowiedział Kuba.
-Pani Ewelino, mogę panią na chwilę prosić- powiedziałam i wyszłyśmy na korytarz. Tam usiadłyśmy na krzesłach.
-Co się wczoraj stało?- zapytałam, a mama mojej przyjaciółki spuściła wzrok i zaczęły jej łzy do oczu napływać- Dlaczego pani płacze?
-Natalia ma pretensje o to, że mieszkasz z nami- powiedziała, a ja widziałam, że ściemnia. Byłam pewna, że to nie to było powodem ich kłótni.
-Proszę mi powiedzieć, przecież widzę, że to nie o to chodzi. Czemu Natalia się tak zachowała?
-Ona jest chora. Ma schizofrenię. Wczoraj nie wzięła leków i stąd ten jej napad- powiedziała, a mnie zamurowało. Mieszkałam pół roku z tą rodziną, ale nie wiedziałam, że Natala choruje na coś takiego. Nic nie zauważyłam. Zawsze była zrównoważona, a tu takie coś. Nawet nie widziałam, żeby brała jakie kolwiek leki. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tylko i wpatrywałam się w krótko ścietą, średniego wzrostu brunetkę.
-O kurwa- przeklnęłam na głos. Tylko to byłam w stanie wydusić z siebie- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście?
-Nie chcieliśmy Cię martwić. Śmierć twojej mamy, ojciec w areszcie. Z resztą wszystko było w porządku, ale nie sądziłam, że zapomni tych tabletek. Tak zaczęła się awanturować, że nie wytrzymałam i wyszłam.
-Spokojnie pani Ewelino. Niech się pani nie denerwuje. Lepiej niech mi pani powie co z Natalią i panem Damianem- odparłam.
-Natalię zabrali do ośrodka. Tam będzie miała specjalistyczną opiekę- odpowiedziała i w tym samym czasie wyszedł do nas Oskar.
-Karolina się obudziła- oznajmił, a ja szybko zjawiłam się przy przyjaciółce. Zaraz potem weszła jej mama i Oskar.
-Karolina, tak się bałam- powiedziałam i usiadłam na łóżku, obok przyjaciółki.
-Co się stało?- zapytała osłabionym głosem.
-Natalia cię pchnęła na futrynę- wtrącił Kuba. Chciałam coś jeszcze, ale przerwał nam telefon Oskara. Mój chłopak wyszedł widocznie zdenerwowany z sali, po chwili wrócił i poprosił mnie na korytarz. Wyszłam niepewnie.
-Co się dzieje Oskar?
-Anka, bo ja muszę jechać Wiednia- odparł.
-Po chuja ty chcesz jechać do tej Austrii- powiedziałam zdenerwowana. Chciał mnie zostawić akurat w takim czasie.
-Dostałem telefon od kuzyna, że musimy tam jechać. Nie mogę ci więcej powiedzieć.
-Czy to ma jakiś związek z tym, co widziałam w moje urodziny?
-Nie rozumiesz, że nie mogę?
-To zabierz mnie ze sobą- powiedziałam błagalnym głosem.
-Nie mogę. Poza tym masz szkołę.
-A ty to nie? Jadę z tobą- tym razem byłam bardziej stanowcza.
-Anka, to niebezpieczne- krzyknął- Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ci się coś stało.
-O moje życie się martwisz, ale swoje już nie? To ja sobie nie wybaczę, gdy tobie się coś stanie.
-Jadę sam.
-Nigdy w życiu. Mogę siedzieć w hotelu, ale sam nie pojedziesz- upierałam się, idąc za Oskarem, który kierował się w stronę wyjścia ze szpitala- Oskar- wrzasnęłam.
-Anka, zrozum. To jest niebezpieczne- próbował mi przetłumaczyć.
-No i? Lubię niebezpieczeństwo. Ja chcę jechać z tobą. Nie puszczę ciebie samego- stawiałam się.
-A pani Ewelina? Co ona na to? Przecież się nie zgodzi.
-A musi wiedzieć?
-I za to cię kocham Ania, ale jesteś pewna?
-Mhm- uśmiechnęłam się szeroko.
-No niech ci będzie- uśmiechnął się i złożył na moich ustach gorący pocałunek- Jutro o piątej będziemy po ciebie, a teraz chodź, odprowadzę cię do domu.
-Wiesz co? Ja jeszcze wrócę do Karoliny, a jak musisz, to idź.
Oskar poszedł w swoją stronę, a ja jeszcze wróciłam do Karoliny.