piątek, 29 stycznia 2016

7

~Oskar~
Wróciłem do domu zmęczony tym wszystkim. Rzuciłem się na łóżko i wziąłem głęboki oddech. Zacząłem się zastanawiać, czy dobrze zrobiłem, zgadzając się na to, żeby Anka ze mną pojechała. Bałem się o nią, że może jej się tam coś stać. Ten wyjazd jest naprawdę niebezpieczny. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby Ani się coś stało, ale kocham ją i w sumie dlatego się zgodziłem na ten wyjazd. Kiedy tak leżałem i myślałem o tym wszystkim, zasnąłem. Byłem zmęczony tym wszystkim.
Obudziłem się około dwunastej. Właściwie to obudziła mnie matka, która musiała wrócić z biura firmy ochroniarskiej, którą prowadzi razem z moim tatą.
-Widzę, że wróciłeś- zwróciła się do mnie- Jak tam Karolina?
-Bardzo dobrze, obudziła się, jest ok.
-A Anka, jak sobie radzi?
-Trzyma się. Tyle w życiu przeszła, że to co się stało wczoraj, to nic takiego- odpowiedziałem, a potem udałem się do swojego pokoju. Nie chciało mi się gadać z mamą. Postanowiłem zacząć pakować walizkę. Wiedziałem, że moja mama nie będzie miała nic przeciwko wyjazdowi, bo często mi pozwalała jeździć z Tomkiem, moim kuzynem. Potem udałem się do szpitala po Anię, bo zadzwoniła po mnie. Powiedziała, że chce zrobić zakupy jeszcze przed wyjazdem. Spędziliśmy w galerii handlowej długie cztery godziny. Potem odwiozłem ją do domu, a w swoim byłem jakoś o wpół do dwudziestej pierwszej. Gdy wszedłem do domu i mama mnie zobaczyła umęczonego zakupami z dziewczyną, zaczęła się śmiać.
-Wiesz, że teraz zawsze będziesz musiał się tak dla niej poświęcać- powiedziała, a ja ją spróbowałem zgasić.
-Bo widzisz mamo, dla niej to ja bym mógł w ogień się rzucić, jeśli to by ją uszczęśliwiło- odparłem, ale mama dorzuciła swoje trzy grosze.
-Zawsze może chcieć, żebyś skoczył do ognia, żeby mieć nowego chłopaka. Mogłeś wymyślić coś lepszego.
-Czy ty zawsze tak wszystko musisz spłycić?- zapytałem, a potem śmiejąc się pod nosem, poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem laptopa, siadłem na tapczanie i zacząłem pisać z Anią na facebooku. Pisaliśmy ze sobą chyba do pierwszej w nocy, ale potem poszedliśmy spać, bo musieliśmy wcześniej wstać, żeby wyjechać do Austrii.
~Ania~
Około piątej nad ranem obudził mnie budzik. Wstać o tej godzinie dla mnie to niełatwe wyzwanie. Wymaga to poświęcenia, ale dla Oskara jestem w stanie zrobić wszystko. Nawet wskoczyć w ogień, by go ratować. Mama Karoliny niechętnie, ale zgodziła się na wyjazd. Już wczoraj miałam wszystko spakowane. Cieszyłam się na to, że jadę do Austrii. Tylko zastanawiało mnie, czemu ten wyjazd jest niebezpieczny dla mnie. Wczoraj, gdy byliśmy na zakupach, próbowałam się tego dowiedzieć, ale on za każdym razem zmieniał temat rozmowy. Miałam zamiar się jeszcze dopytywać w drodze do Austrii.
Uszykowałam się i około szóstej trzydzieści pod blok podjechał kuzyn Oskara razem z Oskarem i z jakąś dziewczyną. Oskar pomógł mi z walizkami i zajęłam miejsce obok wspomnianej dziewczyny.
-Ania, to jest mój kuzyn Tomek, a to jego dziewczyna Gosia- przedstawił mi osoby, z którymi jechaliśmy do Wiednia.
-Cześć, Ania jestem- przywitałam się.
-Cześć- odpowiedzieli mi i Tomek odjechał spod bloku. Ostatni raz zerknęłam w okno mojego pokoju, a potem włożyłam słuchawki do uszu, po czym zasnęłam, bo byłam niewyspana. Obudził mnie dopiero głos Oskara.
-Wstawaj księżniczko- oznajmił. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam Oskara na siedzeniu obok mnie.
-Już jesteśmy?- zapytałam ospałym głosem.
-Tak, mam nadzieję, że dobrze się spało?
-Tak trochę nogi mi zdrętwiały. W ogóle muszę do Karoliny zadzwonić- wyjęłam telefon, ale Oskar mi go wyjął z ręki.
-Zadzwonisz później, a teraz chodź. Zobaczymy nasz pokój- oznajmił, a ja wysiadłam z auta i się przeciągnęłam. Oskar wyjął walizki z auta i udaliśmy się do hotelu. Był to hotel z basenem, sauną siłownią i dużo by wymieniać. Typowe SPA. Udaliśmy się do naszego pokoju i stanęłam jak wryta.
-Oskar, ale tu jest tylko jedno łóżko- powiedziałam.
-Aniu, a myślisz, że ja nie umiem liczyć nawet do jednego?
-No nie wiem, nie wiem, ale to będziemy spać razem?- zapytałam niepewnie.
-A czemu by nie? Przecież jesteśmy razem- odpowiedział dosyć pewnie, ale ja nie byłam do tego pomysłu.
-To dopiero dwa dni. Poza tym ja nie jestem jeszcze gotowa.
-Spokojnie Ania, obiecuje ci, że jeśli nie będziesz chciała, to do niczego nie dojdzie.
-No dobra, przekonałeś mnie- uśmiechnęłam się i dałam mu całusa, po czym postanowiliśmy położyć się na łóżku, żeby odpocząć.
-Oskar- powiedziałam.
-Tak?
-Wyjaśnisz mi w ogóle, po co tu jesteśmy?- spytałam.
-Muszę coś ze znajomym załatwić.
-To czemu nie chciałeś mnie wziąć i uznałeś, że to niebezpieczne dla mnie?- dalej drążyłam temat, jednocześnie rysując palcem po jego klatce piersiowej.
-Nie mogę ci tego powiedzieć.
-No ale dlaczego? Czemu mi nie chcesz powiedzieć, czemu? A może tu dla jakiejś laski przyjechałeś, co?- zaczynałam się denerwować, że Oskar ukrywa przede mną takie rzeczy.
-No w pewnym sensie to tak.
-Jak to w pewnym sensie tak?- poderwałam się i usiadłam po turecku na łóżku.
-Przyjechałem tu dla laski, która teraz siedzi i jest na mnie wkurzona, że jej wszystkiego nie mówię. Jestem tutaj po to, żeby ją chronić.
-Oskar, w co ty się wplątałeś?- zapytałam drżącym głosem.
-Jak załatwię to, co mam załatwić, to ci powiem.
-Ok, to skoro tak, to dopóki mi nie powiesz, to śpij na podłodze, albo wynajmij sobie drugi pokój- odparłam.
-A czemu ja? To ty nie chcesz ze mną spać.
-Bo ja jestem dziewczyną- odparłam i rzuciłam w niego poduszką.
-Ok, to idę wynająć inny pokój- rzekł i podniósł się z łóżka. Wziął swoją walizkę i wyszedł z pokoju. Ja z kolei postanowiłam zadzwonić do Karoliny, ale zorientowałam się, że mój telefon ma Oskar. Zeszłam z łóżka w ekspresowym tempie i wyszłam z pokoju.
-Oskar, a mój telefon?- krzyknęłam, ale on zdążył zamknąć drzwi od windy. No nieźle zaczął się mój związek z Oskarem. Poszłam na schody. Udało mi się dotrzeć równo z windą na parter. Oskar akurat wysiadł z windy. Podeszłam do niego i popatrzyłam zabójczym wzrokiem.
-Telefon- wycedziłam przez zęby.
-A ty myślisz, że pokoje w hotelach są darmowe?
-A jaki to ma związek z moim telefonem?
-Dam go pod zastaw.
-Oddaj mi go, chcę zadzwonić do Karoliny- krzyknęłam.
-Ok, ale pod jednym warunkiem- powiedział stanowczo.
-Zamieniam się w słuch.
-Nie widzę.
-No mów do jasnej cholery- zaczynał mnie już wkurzać. Miałam ochotę mu przywalić, ale było mi szkoda tej jego buźki.
-Nie będziesz mnie dopytywać i śpimy razem, a do tego dorzucę ci bonus. Zakupy w galerii handlowej. Co ty na to?
-No niech ci będzie- zgodziłam się.
-A dostanę jakiegoś całusa?- zapytał i zrobił maślane oczy, które i tak nie zrobiły na mnie jakiego kolwiek wrażenia.
-Zapracuj sobie, a teraz telefon- wyciągnęłam rękę.
-Masz, ale na zakupy nie idziemy- oznajmił.
-Trudno, wezmę Gośkę i we dwie pójdziemy. Poznamy się lepiej, spędzimy miło czas bez marudzenia, że ile można chodzić po sklepach- powiedziałam obojętnie i udałam się do pokoju, a Oskar zaraz za mną. Gdy weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko. Oskar zamknął drzwi i postanowił pójść pod prysznic. Ja w tym czasie wybrałam numer przyjaciółki. Wiedziałam, że za połączenie trochę zapłacę, ale musiałam z nią pogadać. Jedno połączenie, drugie, trzecie i w końcu odebrała telefon. Przynajmniej tak myślałam, ale usłyszałam jednak w słuchawce Kubę.
-Cześć Ania- powiedział zdenerwowanym głosem.
-Kuba?- spojrzałam na wyświetlacz, żeby upewnić się, że wybrałam dobry numer.
-Tak, z Karoliną zaczęło się coś dziać i zabrali ją na badania- oznajmił, a ja jak to usłyszałam, przeraziłam się.
-Ale co konkretnie?- ciągnęłam go za język. Mężczyźni mają w sobie coś takiego, że nie powiedzą wszystkiego na raz, tylko trzeba ich ciągnąć za język.
-Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i nagle coś zaczęło się z nią dziać. Nie kontaktowała w ogóle. Zabrali ją na TK i czekamy na wyniki.
-Cholera, mam nadzieję, że to nic poważnego.
-Kurwa, to wszystko moja wina. Mogłem ją złapać i by tutaj teraz nie leżała. Jeśli ona- przełknął ślinę tak głośno, że ja słyszałam. Wiedziałam co ma na myśli i od razu mu to wybiłam z głowy.
-Ona nie umrze. Kuba, opanuj się. Daj mi znać, jak już będzie po wszystkim. Ja muszę kończyć, żeby fortuny nie zapłacić.
-No ok, pa Ania.
-Pa i wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki- powiedziałam i się rozłączyłam. Zaczęłam zastanawiać się, czy wszystko będzie dobrze. Starałam się wierzyć, że tak niż myśleć o tym, że stracę kolejną osobę. Czułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach. Po kilku minutach wyrwał mnie głos Oskara.
-A tobie co?- zapytał- Płaczesz z powodu tego, że się pokłóciliśmy?- zaśmiał się.
-Nie, pojawiły się jakieś powikłania i Karolinę zabrali na kolejne badania.
-Będzie dobrze, a teraz poprawię ci humor. Dam ci moją kartę kredytową, weźmiesz Małgosię i pójdziecie na zakupy. Co ty na to?- zaproponował.
-Czy ja wiem- westchnęłam.
-No nie żartuj, że nie masz ochoty na buszowanie po sklepach.
-Ja się o nią martwię.
-Masz zamiar leżeć cały dzień w łóżku? Anka, proszę cię. To i tak nic nie zmieni. Nawet gdybyś wróciła do Polski.
-Chyba masz rację- wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, potem zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w luźnego koka. Zarzuciłam na siebie kurtkę skórzaną, wzięłam kartę Oskara i poszłam po Gosię, która była już gotowa do wyjścia. Ruszyłyśmy na podbój miasta. Poszłyśmy do wielkiej galerii handlowej, gdzie ja sama zostawiłam tysiąc pięćset euro. Potem w poprawionym już nieco humorze poszłyśmy do kawiarenki w pobliżu hotelu. Kiedy siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, zadzwonił do mnie telefon. Był to Kuba. Dzwonił powiedzieć, że z Karoliną już wszystko w porządku. Ucieszyłam się na tą wiadomość. Gdy skończyłyśmy pić kawę, udałyśmy się do hotelu. Gosia poszła do swojego pokoju, a ja do swojego, który dzieliłam z Oskarem. Czekała tam na mnie miła niespodzianka. Na łóżku leżały dwa kombinezony na motor(jeden damski, drugi męski), kask i odpowiednie buty. Oskar siedział na balkonie.
-Zakładaj- odparł.
-Poważnie?
-Poważnie. Zabieram cię na przejażdżkę motorową po Wiedniu- odparł. Ja szybko założyłam kombinezon. Oskar również się ubrał i ruszyliśmy na przejażdżkę po mieście. Było zajebiście. Do hotelu wróciliśmy około drugiej w nocy, ale nie byliśmy zmęczeni. Włączyliśmy telewizję, ale leciały same programy po niemiecku. W końcu wyłączyliśmy telewizor. Gdy się kładliśmy, stuknęliśmy się głowami. Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili nasze twarze się zbliżyły. Dzieliły nas milimetry, a potem zaczęliśmy się całować coraz bardziej i bardziej. Zaczęliśmy pozbywać się ubrań. Jeszcze po przyjeździe mówiłam, że nie jestem gotowa, a teraz tak bardzo tego pragnęłam i nawet się nie opierałam. On był taki delikatny, czułam jak się rozpływam pod wpływem pocałunków. Było tak cudownie. Gdy już skończyliśmy to robić, oboje zasnęliśmy.
******************************************
No i proszę kolejne opowiadanie. Tą część nie dedykuje jedynie Ani, dla której te opowiadania powstają, ale również i Gosi :)

1 komentarz:

  1. Opowi super. Z resztą jak zawsze. :* Dziękuje za dedyk.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Mała. ♥

    OdpowiedzUsuń