Myślałam, że sobie pójdzie i mnie zostawi, ale jego reakcja mnie zaskoczyła.
-Przejdziemy przez to wszystko- odparł i mnie przytulił- Wiesz już co i jak?
-Tak, byłam dzisiaj u lekarza. Mówił, że dostosują leki tak, żeby nie zaszkodzić dziecku- oznajmiłam.
-No to chyba dobrze.
-No może i tak. Chodź Kuba, bo mi się zimno robi- zadrżałam. No tak, jeden z objawów ciąży.
-To chodź- wstaliśmy i udaliśmy się do mojego domu. Tam byli już Ania z Oskarem. Zakochańce...
-Cześć- przywitaliśmy się z przyjaciółmi, którzy siedzieli w salonie i oglądali telewizję. Jak to zwykle oni, jakieś wyścigi.
-Hej- odpowiedzieli.
-Co tam oglądacie?- zapytał Kuba, wyrywając Oskarowi pilota.
-Żużel, ale chyba już sobie nie pooglądamy. Chodź Ania, zabiorę cię gdzieś- zwrócił się do mojej przyjaciółki i podnieśli się z sofy, robiąc nam miejsce. My siedliśmy i Kuba włączył coś, co mnie "interesowało bardziej", czyli mecz piłki nożnej. Zastanawiałam się, co oni w tym widzą, ale nie wnikałam.
~Ania~
-Powiedz, gdzie mnie zabierasz- trułam Oskarowi dupę, odkąd wyszliśmy z mieszkania.
-Dowiesz się w swoim czasie- odpowiedział mi i szliśmy dalej. Po pół godzinnym spacerze dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy pod domem kuzyna Oskara.
-Co my tutaj robimy?- zapytałam. On mi nic nie odpowiedział tylko podszedł do garażu i otworzył drzwi.
-To dla ciebie- wskazał przedmiot.
Ujrzałam tam czarną Yamahę R1. Przetarłam oczy i przyjrzałam się uważniej.
-Uszczypnij mnie, bo ja chyba śnie- rzuciłam się na niego i mocno go przytuliłam. Byłam szczęśliwa jak nigdy.
-A to jeszcze nie koniec- odparł i na chwilę udał się do domu swojego kuzyna. Ja zaczęłam oglądać maszynę. Była taka cudowna, w białym kolorze. Siadłam i już sobie wyobraziłam siebie, jadącą na niej. Jeszcze Oskar, który jechałby za mną albo i obok mnie. Z zamyślenia wyrwał mnie Oskar.
-Widzę, że ci się podoba, ale mam coś jeszcze dla ciebie- powiedział i podał mi torbę. Zajrzałam do środka, a tam znajdowała się czarna skórzana kurtka, typowa na motor, kask, buty, spodnie. Jednym słowem cały zestaw na motor.
-Karolina z Gosią mi pomagały. Podoba się?- spytał.
-Ty się mnie pytasz, czy mi się podoba? To jest zajebiste- krzyknęłam z wrażenia, a w drzwiach, przez które się przechodziło do domu stanęła Gosia, a za nią Tomek i objął ją w talii. Patrzyli na mnie z uśmiechem na twarzy.
-To co? Jedziemy wypróbować- zapytał Oskar, a ja nie odpowiadając pobiegłam do domu przebrać się w kombinezon. Po chwili byłam już gotowa i stałam przy motocyklu. Po chwili uświadomiłam sobie, że Oskar nie ma czym pojechać, a poza tym ja nie umiem jeździć, ale mój chłopak szybko rozwiał moje wątpliwości.
-Na razie ja będę prowadził, a potem nauczymy ciebie jeździć- uśmiechnął się do mnie i wsiedliśmy na motocykl. Przytuliłam się do Oskara i ruszyliśmy. Z początku jechaliśmy pomału, ale potem prosiłam o przyspieszenie i wyszło na to, że jechaliśmy 200km/h. Oskar wybrał jakąś polną drogę. Podobała mi się ta przejażdżka. Jeździliśmy tak z dobrą godzinę. W końcu poprosiłam go, żebyśmy się zatrzymali. Zeszliśmy z motoru i zdjęłam kask.
-Nauczyłbyś mnie jeździć?- zapytałam i zrobiłam minę smutnego pieska. On na mnie popatrzył i tylko pokręcił głową.
-Wsiadaj- pokazał głową na motor, a ja nie zwlekając, zrobiłam to. Oskar siadł z tyłu- Pochyl się do przodu- zaczął mnie instruować, a po kilku minutach jeździłam już bez problemu. Oskar był zdziwiony, że tak łatwo mi poszło. Sama się dziwiłam. Gdy się zatrzymałam, Oskar zszedł z maszyny i zdjął swój kask.
-To co, teraz jedziemy do mnie po mój motocykl i zabieram cię na specjalny tor. Co ty na to?- zaproponował. Mi się ten pomysł jednak nie bardzo podobał. Szło mi dobrze, ale nie czułam się jeszcze zbyt pewnie na tym motocyklu.
-Już nie dzisiaj. Jestem zmęczona- odparłam i dałam całusa Oskarowi, wcześniej zdejmując kask oczywiście- Prowadzisz?
-A ty nie chcesz?- spojrzał na mnie, a ja tylko pokręciłam przecząco głową. Bałam się trochę i wolałam nie ryzykować- No dobra, nie będę cię zmuszał- posłał mi ciepły uśmiech. Ja go odwzajemniłam, a potem zbliżyłam się do niego i namiętnie pocałowałam, a chwilę potem jechaliśmy już w stronę osiedla, na którym mieszkam. Czułam się tak fantastycznie. Uczucia były nie do opisania. Ale jak to w życiu bywa, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. W końcu dotarliśmy na miejsce. Zsiedliśmy z motocykla, a ja kolejny raz wpiłam się w usta Oskara. Tym razem nasz pocałunek trwał o wiele dłużej niż te poprzednie. Nie chciałam się od niego odrywać. Staliśmy tak długo, dopóki jakaś stara sąsiadka nie zwróciła nam uwagi.
-Co z nim zrobimy?- spytałam, spoglądając na motocykl.
-W jakim sensie?
-A w takim, że ja nie mam garażu.
-Spoko, przemyślałem sprawę. Co prawda w garażu u nas stoją trzy auta, mój motocykl i skuter Łukasza, ale twoje cacko powinno się jeszcze zmieścić- odparł, a ja słysząc, ile pojazdów wymienił, musiałam przeliczyć jeszcze raz, bo nie mogłam uwierzyć, że aż tyle tego mają. Nie wnikałam jednak w szczegóły i pocałowałam mojego chłopaka kolejny raz tego dnia. Byłam mu wdzięczna za taki prezent i to bardzo.
-Na razie i jeszcze raz dziękuję kochanie. Do zobaczenia jutro w szkole- odparłam, przytulając go jeszcze. Następnie udałam się do swojego mieszkania. Gdy weszłam było jakoś tak cicho. Rozejrzałam się po każdym pomieszczeniu, ale nikogo nie było. Sprawdziłam, czy ktoś może do mnie dzwonił, ale jak się okazało, miałam rozładowaną komórkę. W kuchni jednak znalazłam kartkę.
Moi rodzice pojechali do Natalii, do ośrodka, a ja pojechałam z Kubą do klubu. Jak chcesz, to wpadaj. Jesteśmy u Vanessy. Rodzice wrócą około 21;00.
Karolina
Przeczytałam list i się uśmiechnęłam. Następnie zrobiłam sobie kanapki i poszłam do swojego pokoju odrabiać lekcje. Nie miałam dużo, więc pół godziny później pakowałam już plecak. Gdy już to zrobiłam, poszłam wziąć długą kąpiel. W momencie, kiedy szłam już do siebie, zamek w drzwiach się przekręcił i ujrzałam państwa Nowak z Natalią? Byłam zdziwiona.
-Cześć- powiedziałam niepewnie.
-Cześć- odpowiedziała, ale więcej słów nie zamieniłyśmy. Ja poszłam do siebie, a ona do siebie. Nie podobał mi się fakt, że Karolina będzie musiała mieszkać z nią pod jednym dachem. Jeśli Natalia zapomni wziąć leków, będzie mogła zrobić krzywdę Karolinie i dziecku. Pomińmy mnie, bo ja sobie z nią dam radę. Gdy tak o tym myślałam, do mojego pokoju weszła mama dziewczyn. Siadła na krześle i spojrzała na mnie.
-Ania, widzę, że chyba ci się nie podoba pomysł, że Natalia wróciła do domu- pwoiedziała ściszonym głosem. Jakby mi w myślach czytała.
-Po tej akcji dziwi mi się pani? Przecież jeśli sytuacja się powtórzy, to dla Karoliny może się to skończyć źle.
-Wiem, ale lekarze nie chcieli jej dłużej trzymać. Chciałam ci powiedzieć tylko, żebyś nie zostawiała Natalii samej, jeśli będziecie we dwie, ani żebyś nie zostawiała jej sam na sam z Karoliną.
-Jasne, rozumiem- kiwnęłam głową na potwierdzenie moich słów i pani Ewelina zostawiła mnie samą w moim pokoju, a ja zaczęłam się szykować na imprezę do Vanessy.
~Karolina~
Razem z Kubą podeszliśmy pod dom Vanessy. Już na dworze było słychać imprezę. Otworzyła nam roześmiana koleżanka. Zaprosiła nas do środka. Weszliśmy i od razu zaczęliśmy się świetnie bawić. Ja oczywiście bez alkoholu, ale za to Kuba z kolegami się nie hamował. Ja go nawet nie pilnowałam, tylko stałam i gadałam z Vanessą. Po kwadransie usłyszałyśmy dzwonek. Vanessa pociągnęła mnie za sobą i poszłyśmy na przedpokój otworzyć drzwi. Stała w nich Ania. Od razu weszła do środka i poszłyśmy tańczyć, wygłupiać się i ogólnie się świetnie się bawiłyśmy. Około 1:00 zadzwoniła moja mama, aby upewnić się, że wszystko w porządku. Ja potwierdziłam i wróciłam do zabawy. Około trzeciej wszyscy się zebrali. Zostałam tylko ja i Ania. Dziewczyny zaczęły sprzątać, a ja zaczęłam szukać Kuby po wszystkich pokojach. W końcu weszłam do sypialni rodziców Vanessy i wybuchłam śmiechem. Na łóżku leżeli Kuba z Oskarem i smacznie spali. Wyjęłam telefon i zaczęłam im robić zdjęcia. Potem wyszłam, zamknęłam drzwi i udałam się pomóc Vanessie i Ani. Gdy wszystko było w miarę uprzątnięte, Vanessa Ani rozłożyła sofę w salonie, mi pościeliła w sypialni dla gości, a ona poszła do siebie. Nie wiem jak dziewczyny, ale ja bardzo szybko zasnęłam.