sobota, 23 kwietnia 2016

13

~Ania~
Obudził mnie zapach naleśników. Rano działa to na mnie lepiej niż najgłośniejszy budzik. Wstałam z łóżka i spojrzałam na telefon. Była 11.30. Udałam się do kuchni, gdzie siedziały już Karolina z Vanessą.
-Masz może truskawki i bitą śmietaną?- zapytała Karolina Vanessę, a ja się zaczęłam śmiać.
-No co?- zapytała Karolina, spoglądając w moją stronę.
-Zupełnie nic, a znajdzie się jakiś naleśnik dla mnie, czy twój dzidziuś zjadł moją porcję?- zażartowałam.
-Przecież ty zjesz więcej naleśników sama, niż ja w ciąży- skomentowała, ale musiałam przyznać jej rację. Uwielbiam naleśniki i mogę je jeść i jeść.
-Ale mi wystarczy nutella- odgryzłam się, ale mi nie wyszło, bo przypomniała mi, co było kilka tygodni temu.
-Ale to nie dla mnie mama rano leciała po truskawki ostatnio.
-Dobra, skończmy już się przekomarzać- powiedziałam i to był koniec dyskusji. Zjadłyśmy nasze porcje i ja z Karoliną poszłam na górę, aby obudzić naszych chłopaków. Już w kuchni ustaliłyśmy, że ja budzę Kubę, a ona Oskara. Chciałyśmy ich trochę wkręcić.
-Kubuś, kochanie- szturchnęłam lekko chłopaka mojej przyjaciółki. Karolina dokładnie to samo zrobiła mojemu chłopakowi.
-Oskar, skarbie, wstawaj- szepnęła. Żaden z nich nie zareagował. Wtedy wpadłam na pewien pomysł.
-Kuba, Karolina rodzi- oznajmiłam i poskutkowało. W ekspresowym tempie zszedł z łóżka i zaczął się ubierać, ale dotarło do niego, że jest jeszcze za wcześnie. Karolina siedziała na podłodze i cicho chichotała.
-Bardzo śmieszne- skomentował.
-A żebyś wiedział- Karolina podniosła się z podłogi i podeszła do Kuby, a następnie go pocałowała- Szkoda, że swojej miny nie widziałeś.
-A jego to nie budzicie?- spytał z udawanym oburzeniem Kuba. Wtedy ja podeszłam do Oskara i powiedziałam.
-Ktoś ukradł twoje auto- na te słowa Oskar zachował się podobnie, jak Kuba, który usłyszał, że Karolina rodzi. Obie się śmiałyśmy z naszych chłopaków. W tym momencie do sypialni weszli rodzice Vanessy. Wtedy zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej, bo Kuba z Oskarem stali w samych bokserkach i nawet nie zdążyli podciągnąć spodni.
-Vanessa!- krzyknął ojciec przyjaciółki, a ona zjawiła się szybko w sypialni. Gdy zobaczyła, co się stało, dołączyła do nas aż nam łzy ze śmiechu leciały.
-Przepraszamy- wydukali tylko i naciągnęli spodnie oraz zarzucili koszulki i wyszli z pokoju. Ja i Karolina również opuściliśmy pokój. Na korytarzu usłyszeliśmy jak rodzice Vanessy komentowali to tylko, ale nie mieli jej tego za złe. Tak wynikało z tej rozmowy. Po pół godzinie się ogarnęliśmy się i udaliśmy się do mnie i Karoliny. Całą drogę komentowaliśmy wczorajszą imprezę. Śmiać nam się chciało na samo wspomnienie Kuby i Oskara w jednym łóżku. Gdy dotarliśmy na miejsce, pożegnali nas nasze chłopaki i udałyśmy się do mieszkania.
*Miesiąc później*
Dwa dni temu przylecieliśmy do Barcelony. W tym mieście jest cudownie. Siedzieliśmy sobie właśnie na tarasie w naszym hotelu i żartowaliśmy sobie, wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Każde z nas było podekscytowane meczem, który był zaplanowany na kolejny dzień.
-A ja mam pomysł- wyskoczył nagle Oskar.
-No to mów. Jesteśmy ciekawi tego twojego pomysłu- odparł Kuba, który patrzył na Karolinę jak w obrazek od początku naszej rozmowy.
-A gdybyśmy tak poszli teraz na plażę i...
-I?- spojrzałam na niego z uniesioną brwią, ciekawa, co powie.
-I wrzucimy was do morza- powiedział, po czym wziął mnie na ręce i zaczął się kierować w stronę morza, do którego mieliśmy zaledwie trzydzieści metrów. Zauważyłam, że Kuba to samo zrobił z Karoliną i po niedługim czasie byłyśmy we dwie w wodzie. Chłopaki stali i się z nas śmieli, a my patrzyłyśmy na nich wściekłe. Wyszłyśmy z wody i zaczęłyśmy ich gonić. Ja dopadłam Oskara pierwsza i oboje po chwili pływaliśmy w morzu. Zaraz potem dołączyli do nas Karolina. Zaczęliśmy się chlapać wodą jak dzieci, które pierwszy raz są nad morzem. Kiedy mieliśmy już dość, a było to po jakiejś godzinie, poszliśmy do hotelu przebrać się w suche ubrania. Razem z Karoliną wysuszyłyśmy włosy i ubrałyśmy się w zwiewne sukienki (taa, ja i sukienka, no ale pogoda tego wymagała) i poszliśmy na spacer. Spacerowaliśmy tak dosyć długo. W końcu znowu znaleźliśmy się na plaży. Tym razem się już nie wygłupialiśmy, bo nie mieliśmy już ochoty na kąpiel. Około pierwszej wróciliśmy do naszego apartamentu i każda para położyła się spać w swoim pokoju.
*Kolejny dzień*
To właśnie ten dzień, w którym miał odbyć się mecz FC Barcelona. Tego dnia Kuba też miał pewne plany wobec Karoliny. Podzielił się oczywiście z nami tymi planami i nawet pomogliśmy mu razem z Oskarem.
Około trzynastej znaleźliśmy się na stadionie i po wszystkich wstępnych, że tak powiem rytułałach rozpoczął się mecz FC Barcelony vs. Real Madryt. Oczywiście zakończył się on zwycięstwem Barcy. Następnie przeszliśmy do realizacji planu Kuby. Po opuszczeniu przez wszystkich stadionów, Kuba pod pretekstem pójścia do toalety razem z Oskarem poszli do operatora kamery, który był odpowiedzialny za puszczanie nagrań na telebinach. Za odpowiednią opłatą udało im się załatwić wejście tam. My "czekałyśmy na chłopaków, aż wrócą". Po chwili ekrany się włączyły i na ekranie pojawił się nie kto inny, jak Kuba. Karolina stała z otwartą buzią.
-Karolina, kochanie. Kocham cię i nasze maleństwo najbardziej na świecie. Wyjdziesz za mnie?- zapytał.
~Karolina~
Stałam jak wryta. Byłam kompletnie zaskoczona, a po chwili Kuba stanął przy mnie.
-To jak?- zapytał, a ja bez odpowiedzi rzuciłam mu się w ramiona. Dopiero po chwili szepnęłam mu 'Tak'. Złapał mnie w talii i obkręcił mnie. Następnie postawił mnie z powrotem na ziemi i się pocałowaliśmy.
*Trzy tygodnie później, po powrocie do Polski*
Siedziałam z Anią w moim pokoju na łóżku i każda z nas miała na kolanach laptopa. Oglądałyśmy oferty mieszkań. Postanowiliśmy zamieszkać razem. Moja mama jak dowiedziała się o zaręczynach, była szczęśliwa. Rodzice Kuby mieli kilka argumentów przeciw temu wszystkiemu, ale ostatecznie byli zadowoleni.
-A może to?- Ania wskazała na zdjęcie, które po chwili powiększyła. Spojrzałam i przypadło mi ono nawet do gustu. Spisałam sobie link oraz numer telefonu do szprzedającego. Nagle Ania poderwała się i poszła do łazienki. Ja podążyłam za nią. Zobaczyłam ją wymiotującą.
-Dobrze się czujesz?- spytałam zmartwiona.
-Tak- odpowiedziała, gdy już umyła sobie buzię. Była bardzo blada. Zaniepokoiłam się.
~Ania~
-Nie wyglądasz na taką- powiedziała i tak też się czułam, ale nie chciałam jej denerować.
-Wszystko ok- ominęłam Karolinę i wróciłam do jej pokoju po swojego laptopa, a potem poszłam do siebie i się zamknęłam. Usłyszałam jak Karolina wraca do siebie i zamyka się u siebie, ale po jakiś dziesięciu minutach słyszę kroki i drzwi od mojego pokoju się otwierają.
-Mam do ciebie sprawę Ania- powiedziała, siadając obok mnie, a ja sama nie wiem, udawałam, że jej nie słyszę, ona jednak kontynuuje, dlatego się skupiam.
-Mów.
-Tak sobie myślałam, bo zauważyłam, że od kilku dni masz mdłości. Może ty jesteś w ciąży- odparła. Zatkało mnie. Owszem, miewałam mdłości od jakiegoś czasu, ale myślałam, że to zatrucie pokarmowe, ale o tej opcji nie pomyślałam.
-Nie, to niemożliwe. Ja nie mogę być w ciąży- odparłam z przerażeniem w głosie. Wtedy Karolina wstała i poszła do pokoju, a po chwili wróciła do pokoju z jakimś pudełkiem. Dała mi je, a ja przyjrzałam się jemu uważniej. Był to test ciążowy.
-Kupiłam go, jak zaczęłam podejrzewać u siebie ciążę, ale trafiłam do szpitala i tam mi o tym powiedzieli, dlatego został. Idź i go zrób- zachęciła mnie. Wstałam niechętnie i udałam się znowu do łazienki. Tam zrobiłam ten test i po piętnastu minutach wyszłam do Karoliny, która czekała już przed drzwiami. W moich oczach pojawiła się bezbarwna ciecz.
-Ja, ja, ja zostanę matką- odparłam i wtuliłam się w moją przyjaciółkę.
-To co? Idziemy jutro do ginekologa, aby potwierdził, że to na sto procent ciąża?- zaproponowała Karolina, a ja się zgodziłam. Nadal jednak byłam w szoku. Postanowiłam zadzwonić do Oskara i się z nim spotkać. On chciał przejażdżkę na naszych motocyklach, ale ja wolałam jednak nie. Umówiliśmy się w parku, gdzie często chodziliśmy na spacery przy naszej ulubionej ławce. Ja się ogarnęłam i poszłam na spotkanie z nim. Gdy dotarłam na miejsce, on już czekał. Siadłam obok niego i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-To o czym chciałaś porozmawiać Ania?- zapytał. Chciałam mu odpowiedzieć, ale słowa nie chciały mi zbytnio przejść przez gardło- To powiesz czy nie?- zapytał po raz kolejny.
-Jakby to powiedzieć. Za około dziewięć miesięcy zostaniemy rodzicami- oznajmiłam i czekałam na jego reakcję. Sądziłam, że się ucieszy tak jak Kuba na wiadomość od Karoliny, ale było zupełnie inaczej. Przez chwilę patrzył na mnie zdziwiony.
-To jakieś kpiny! Ja nie mogę być teraz ojcem. Nie mogę! Rozumiesz? Musisz usunąć to dziecko- krzyknął. Takiej reakcji to ja się nie spodziewałam.
-Chyba nie myślisz, że ja je usunę?
-Nie będę się teraz w tatuśka bawił. To dziecko musi zniknąć z naszego życia- krzyknął, a w moich oczach pojawiły się łzy. Byłam zawiedziona jego zachowaniem. Wstałam z ławki, na której siedzieliśmy i wróciłam do domu. Gdy tylko weszłam, dostałam smsa. Odczytałam treść i kompletnie się załamałam. Nie chcę ciebie już znać. Ty byłaś tylko moją przygodą. To twój interes, co zrobisz z tym bachorem, ale na alimenty nie licz. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich. W domu jednak chyba nikogo nie było, bo nikt się przy mnie nie zjawił. Przynajmniej mogłam się wypłakać. Myślałam, że ja i Oskar to na poważnie, a on się okazał takim dupkiem. Nie wierzyłam w to. To jakaś paranoja. W końcu poszłam do siebie do pokoju. Wzięłam do ręki ramkę, gdzie było zdjęcie, na którym byłam ja i ten dupek. W końcu rzuciłam nią o ścianę i roztrzaskała się na drobne kawałki. Nie było mi tego szkoda. W tamtym momencie byłam wściekła na niego. W końcu rzuciłam się na łóżko i ciężko westchnęłam. Moja ręka automatycznie powędrowała na brzuch. Leżałam i starałam się nie myśleć o nim, chociaż było ciężko. W końcu zrobiłam się senna i zastanawiam się sama jakim cudem zasnęłam.