To już trzeci dzień naszego pobytu w Austrii. Cały ten czas spędzałam praktycznie z Gosią, bo Oskar z Tomkiem cały czas załatwiali te swoje sprawy, ale i tak razem wspólnie spędzaliśmy noce, co było najpiękniejsze w tym pobycie. Chociaż była rzecz piękniejsza od tego- zakupy za kasę Oskara. Wydawałam bez opamiętania. Nawet któregoś dnia zadzwoniła do niego jego mama i myślała, że ktoś mu kartę ukradł, bo tak szybko znikały pieniądze. Wtedy Oskar nie skomentował tego, ale ustawił dzienny limit i musiałam spasować.
Tego dnia postanowiłyśmy z Gosią zamiast iść na zakupy, pójść na gokarty. Udało się nawet nam namówić chłopaków, żeby dali sobie spokój z załatwianiem spraw i poszli z nami.
Rano obudziliśmy się w świetnych humorach.
-No i jak się spało?- zapytał mnie Oskar.
-Bardzo dobrze. Śniło mi się, że byliśmy na meczu Barcy- oznajmiłam, całując go.
-Poczekaj jeszcze trochę. Już niedługo.
-Tylko mieliśmy jechać z Karoliną i Kubą, a Karolina jest w szpitalu- odparłam smutno.
-No ale przecież wyjdzie do tego czasu, więc o co chodzi?
-A jak nie da rady?- spojrzałam w błękitne tęczówki mojego chłopaka.
-Karolina jest silna, na pewno dojdzie do siebie do czasu wyjazdu- puścił mi oczko. -Ok.
-To co, wstajemy Ania?- spytał.
-A na którą mamy wynajęty tor?
-Na trzynastą, a jest dziewiąta.
-To ja bym jeszcze sobie pospała- powiedziałam, kreśląc palcem różne kształty na jego klatce.
-Ja też, ale mam lepszy pomysł- Oskar zaczął mnie łaskotać. Ja spojrzałam na niego tylko, zachowując poważną minę, a on nie przestając zapytał- No nie mów, że nie masz łaskotek?
-No nie- odpowiedziałam, a on przestał. Spojrzał na mnie, a po chwili podszedł do mnie z mojej strony i złapał mnie w talii, a po chwili byłam już do góry nogami. Zaczęłam się wydzierać, jednocześnie go bijąc go w nogi- Postaw mnie na ziemie, Oskar!- on jendak nie zareagował, dlatego postanowiłam inaczej go zmusić do tego- Oskar w głowie mi się kręci.
-Jaja sobie robisz- powiedział, śmiejąc się, ale ja tylko zamknęłam oczy, udając utratę przytomności, ale ostatecznie poskutkowało. Poczułam jak mnie kładzie, ale postanowiłam jeszcze trochę poudawać.
-Anka, obudź się? Słyszysz mnie?- zaczął mną potrząsać- Ania, obudź się- błagał. W końcu poczułam jak się do mnie zbliża i mnie całuje. Dopiero wtedy otworzyłam oczy i zaczęłam oddawać mu pocałunki, ale po chwili się odsunęłam.
-Ja chcę jeszcze pospać- zwróciłam się do mojego chłopaka- Jest dopiero kwadrans po dziewiątej. Chociaż do jedenastej.
-Dziesiąta trzydzieści, żebyś zdążyła się uszykować.
-Zdążę, ty się już o mnie nie bój.
-No niech ci będzie. To ja idę w tym czasie pobiegać do pobliskiego parku- oznajmił i wstał z łóżka. Poszedł się szykować. Ja w tym czasie zasnęłam. Obudziłam się dopiero chwilę przed jedenastą, bo akurat do pokoju wszedł Oskar. Był zgrzany. Poszedł wziąć prysznic, a ja w tym czasie zaczęłam się ubierać. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, po czym zeszłam do stołówki na śniadanie. Zjadłam naleśniki z Nutellą. Potem dołączyli jeszcze Tomek z Gosią i Oskar. Gdy zjedliśmy, poszliśmy jeszcze do pokoju po potrzebne rzeczy i udaliśmy się na gokarty. Bawiliśmy się świetnie. Potem udaliśmy się do baru. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ogólnie było fajnie, ale wszystko musiało się spieprzyć, bo Oskar i Tomek dostali sms-y.
-Dziewczyny, przepraszamy. To nie tak miało być, ale musimy gdzieś jechać- oznajmił Oskar, a ja się zezłościłam.
-Myślałam, że ten dzień spędzimy chociaż razem, a wy znowu musicie gdzieś jechać. Poświęćcie nam chociaż dzień uwagi.
-Ale noce spędzamy razem.
-Ile godzin? Osiem, a doba ma dwadzieścia cztery.
-Mogłem się uprzeć, żebyś została w Polsce.
-Mogłam się posłuchać.
-Na razie dziewczyny- chłopaki wstali od stołu i wyszli z baru. Ja jednak nie miałam zamiaru marnować dnia.
-Chodź, idziemy na zakupy- zwróciłam się do Gosi- Zrobię takie zakupy, że zapamięta sobie, co to znaczy zła Ania- i wstałam od stołu.
-Ale masz limit- odparła..
-Na tamtej jest ustawiony limit, ale na tej nie- rzekłam dumnie i pokazałam jej drugą kartę Oskara.
-Jak ją zdobyłaś?
-Ma się swoje sposoby- powiedziałam i wyszłyśmy z baru. Udałyśmy się na zakupu i zrobiłyśmy zakupy na kolejne tysiące. Potem poszłyśmy jeszcze do baru na piwo. Oczywiście Gosia je kupowała, bo ja jeszcze nie miałam osiemnastki. Trochę mi do tego wieku brakowało. Gdy je wypiłyśmy, poszłyśmy w stronę hotelu. Kiedy szłyśmy, usłyszałam znajomy głos.
-Cześć kochanie, nie myślałem, że spotkam cię w Austrii- zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i szłam dalej. Rozmawiałyśmy z Gosią, jakby nigdy nic, ale ten chłopak, co szedł za nami wyrównał do nas.
-Anusia, nie mów, że nie poznałaś mojego głosu.
-Zostaw mnie, nie rozumiesz. Ja cię nie kocham- odparłam i szłam dalej pewnym krokiem.
-Jeszcze będziesz moja- zaśmiał się, a potem już nic nie pamiętałam, bo zostałam ogłuszona czymś i straciłam przytomność. Ocknęłam się dopiero po jakimś czasie w jakimś opustoszałym budynku. W przeciwległym rogu siedziała Gosia. Obie miałyśmy związane nogi i ręce. Mi zaczęły lecieć łzy.
-Ania, nie płacz- usłyszałam ze strony dziewczyny kuzyna Oskara.
-Dlaczego ja się uparłam?- byłam wściekła sama na siebie.
-Skąd mogłaś wiedzieć, że tak się to skończy. W ogóle kto to jest?
-To Kacper. Chodziliśmy do tej samej podstawówki. Był we mnie zakochany, ale ja w nim nie i to definitywnie. Tylko w Oskarze byłam zakochana, ale on i tak nie rozumiał, jak mówię nie. Dał mi spokój, ale nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś takiego.
-Oskar z Tomkiem nas na pewno znajdą- starała się mnie uspokoić.
-A jeśli nie?- odparłam ze łzami w oczach.
-Ania, uspokój się, nic nam nie będzie.
-Ale to jest Austria, Wiedeń, a nie Polska, Wrocław.
-Anka, nie martw się.
~
~Oskar~
-Do jasnej cholery, gdzie one są?- chodziłem cały zdenerwowany. Była już dwudziesta trzecia, a Ani i Gosi nie było. Denerwowałem się bardzo, tak samo jak Tomek.
-Nie wiem, ale dawno miały już być w hotelu.
-No co ty nie powiesz?- odparłem zirytowany.
-A jak im się coś stało?- Tomek zaczął panikować- Jak porwał je któryś z tych kolesi?
-Ja bym to zgłosił na policję- powiedziałem zdenerwowany i zacząłem zakładać buty.
-No ale nie wiem, może są w jakimś barze- mimo zdenerwowania starał się zachowywać spokój.
-Chłopie, ona ma dopiero szesnaście lat. Przecież jeśli jej się coś stanie, matka Karoliny i przy okazji sama Karolina mi nie wybaczą.
-A ty masz siedemnaście- zwrócił mi uwagę.
-Ale rocznikowo osiemnaście, więc ja jestem za nią odpowiedzialny.
-To my z Gośką jesteśmy za was odpowiedzialni, ale może przestańmy się kłócić, bo to i tak nic nie da. Może chodźmy lepiej na tą policję- zaproponował.
-Chwila, poczekaj. Nie możemy iść na policję- zauważyłem- przecież wydadzą się nasze przekręty.
-To masz lepszy pomysł?
-A może i mam- odparłem i zacząłem szukać w komórce jednego numeru. W końcu go znalazłem i wykręciłem go.
~
~Ania~
Siedziałam i łzy mi leciały po policzkach. Byłam przerażona. Nie miałam nawet jak się z skontaktować z kimkolwiek. Tak chciałam, żeby Oskar ze mną był. Po chwili do pomieszczenia wszedł Kacper. To była ostatnia osoba, którą chciałam widzieć. Zniosłabym już nawet ojca, ale ten psychopata mnie przerażał.
-No to teraz pójdziesz ze mną, moja Anuleczko- zwrócił się do mnie.
-Nie jestem twoja- wycedziłam przez zęby. On tylko podszedł i mnie rozwiązał.
-Chodź gdzieindziej. Nie będziemy robić przedstawienia przy twojej koleżance.
-Nie będzie żadnego przedstawienia. Mój chłopak, razem z chłopakiem mojej koleżanki nas znajdą i obije ci tą twoją buzię- powiedziałam, starając się nie pokazać po sobie, jak bardzo się boję.
-Straszysz mnie swoim chłopakiem? Kto niby? Znam go?- zapytał i już miałam odpowiedzieć, gdy zadzwonił telefon Kacpra. Odebrał przy nas, więc postanowiłam to wykorzystać i krzyknęłam 'Ratunku'.
-Anka, ucisz się- powiedział i zaczął rozmowę.
To? Moja koleżanka...Wygłupia się...No jasne, gdzie i kiedy?... Ok, to do zobaczenia.
-Przepraszam maleńka, ale muszę lecieć na spotkanie. Później to dokończymy- odparł, po czym mnie znowu związał i wyszedł. Najwyraźniej udał się na spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz