sobota, 13 lutego 2016

9

~Oskar~
-Cholera- odparłem i siadłem na tapczanie, myśląc o jednej rzeczy po tym jak skończyłem rozmawiać z moim kolegą Kacprem. Była jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju, więc postanowiłem podzielić się tą informacją z moim kuzynem Tomkiem.
-Słuchaj, gdy rozmawiałem z tym kolegą, co mógłby nam pomóc w namierzeniu dziewczyn, to usłyszałem jakiś damski głos- odparłem, a ten spojrzał na mnie jakbym zwariował.
-No to co? Przecież mógł oglądać telewizję albo jakaś dziewczyna z nim była- zasugerował mi Tomek, ale mi to nie pasowało, za bardzo kojarzyłem ten głos, poza tym to wszystko było jakieś dziwne.
-Ale to było jakby ktoś wołał o pomoc, a potem tylko zamykanie drzwi było słychać i w ogóle on był jakiś zdenerwowany- kontynuowałem. Bardzo mnie to nie pokoiło. Tak bardzo był znajomy ten głos, ale mogło mi się też to zdawać.
-Panikujesz- stwierdził i zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Jednak to wszystko mi nie dawało spokoju. Ten głos, on wydawał mi się taki znajomy. Cały czas, myśląc o tym, udałem się z Tomkiem na spotkanie z Kacprem, ale nie wspominałem już mu o tym, bo zaraz by zaczął gadać, że popadam w paranoje. Chociaż pewnie by miał rację, bo to, że Ania nie wróciła, mnie dobijało. Obwiniałem siebie. Że też musieliśmy zabierać dziewczyny ze sobą do Austrii. Jeśli Ance się coś stanie, ja sobie tego nie wybaczę. Skoczę chyba z najbliższego most.
W końcu dotarliśmy do pubu, w którym się umówiliśmy. Kacper już tam na nas czekał. Weszliśmy, przywitaliśmy się i zacząłem opowiadać.
-Byliśmy w pubie, to znaczy ja, moja dziewczyna, Tomek i jego dziewczyna. Ja i Tomek je zostawiliśmy tam, bo musieliśmy gdzieś iść. Gdy wracaliśmy, to myślałem, że Ania z Gosią są już w hotelu, ale ich nie było. Próbowaliśmy się do nich dodzwonić, ale to nic nie dało, bo mają wyłączone komórki. Błagam cię, pomóż mi Kacper.
-Oskar, pomógłbym ci, gdyby nie to, że mam popsutego laptopa i nie będę w żaden sposób mógł je namierzyć, bo na laptopie miałem specjalny program, który był drogi- odpowiedział, a ja posmutniałem- Wiesz co Oskar, ja już będę jechał. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miło było cię widzieć- odparł i zostawił mnie i Tomka samych. Spojrzałem na niego, a po chwili wpadłem na pomysł.
-Pojedźmy za nim.
-Oskar, jak ty to sobie wyobrażasz? Poza tym co ty sobie ubzdurałeś?
-Wtedy wydawało mi się, że słyszałem głos Ani, jak z nim rozmawiałem. Teraz jak go zapytałem, czy by nam nie pomógł, powiedział, że laptop mu się popsuł. Jak dla mnie jest to podejrzane.
-No czy ja wiem, ale jak cię to uspokoi, to możemy jechać za nim, ale wątpię, że coś nam to da- odparł Tomek i udaliśmy się w stronę auta. Po jakimś czasie ruszyliśmy za Kacprem. Jechaliśmy dobre pół godziny. W końcu dotarliśmy na miejsce, pod jakiś opuszczony budynek.
~Ania~
Siedziałyśmy z Gosią przerażone. Nie wiedziałyśmy co robić. To był jakiś koszmar.
-Gośka, myślisz, że chłopaki to nas szukają?- zapytałam przerażona tym wszystkim- Kurwa, jaka ja głupia jestem. Po co ja w ogóle nalegałam na to, żeby jechać do tego cholernego Wiednia?- zapytałam sama siebie.
-Też tego żałuję Ania, ale skąd mogliśmy wiedzieć, że to wszystko się tak potoczy?
-Mogłam to przewidzieć. Wiedziałam, że Kacper tutaj jest, ale nie sądziłam, że jest na tyle chory psychicznie, żeby mnie porywać
-Tomek i Oskar nas na pewno szukają- powiedziała Gosia i do pomieszczenia wszedł Kacper.
-Aniu, twoja koleżanka ma rację, ale mają lipne szanse na to, żeby was znaleź- odparł Kacper i zbliżył się do mnie. Ja jednak odbróciłam twarz. On jednak był co raz bliżej i bliżej- Słuchaj złotko, nie wiem jaki Oskar jest w łóżku, ale ja jestem na pewno lepszy i ci to za chwilę udowodnię- odparł i zaczął mnie rozwiązywać.
-Puść mnie- wrzasnęłam. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale to nic nie dawało. Kacper był ode mnie silniejszy. Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się do innego. Szarpałam się ze łzami w oczach. Nie wiedziałam co robić. Gdy byliśmy kilka pomieszczeń dalej, Kacper rzucił mną na materac.
-Delikatności to ty nie masz za grosz- warknęłam.
-A czy ktoś powiedział, że mam być delikatny?- zapytał, ale ja jednak starałam się być opanowaną.
-Miałeś mi udowodnić, że jesteś lepszy od Oskara, ale jakoś ci to nie wychodzi- odpowiedzialna.
-Zobaczymy- zbliżył się do mnie i zaczął zdzierać ze mnie ubrania, a ja zaczęłam tracić pewność siebie i do oczu zaczęły napływać mi łzy. W pewnym momencie drzwi do pomieszczenia się otworzyły i znajomy głos krzyknął, żeby Kacper mnie puścił. Ja jednak z tego przerażenia nie wiedziałam kto to był. Kacper się ode mnie odsunął. Ja spojrzałam w stronę chłopaka, który kazał mnie zostawić i okazało się, że to Oskar. Siadłam na materacu, na który rzucił mnie wcześniej Kacper i zaczęła się ostra wymiana zdań, a potem padł strzał i na Oskar upadł bezwładnie na ziemię. Wtedy wbiegli policjanci, którzy zaczęli krzyczeć coś po niemiecku, a ja podbiegłam do Oskara. Leżał ledwo przytomny i był cały we krwi. Po chwili przyszli również ratownicy medyczni, którzy zabrali Oskara do szpitala. Ostatnie słowa wypowiedziane przez niego to 'Kocham cię', bo potem stracił przytomność. Płakałam bardzo. Gdy wyszłam przed budynek, stali tam już Tomek i Gosia. Gosia, widząc mój stan przytuliła mnie od razu. Ja się tak bałam, że Oskar umrze. Jak tylko zobaczyłam Kacpra w radiowozie, chciałam się rzucić na niego, ale Gosia z Tomkiem mnie powstrzymali. Policjanci kazali nam wsiąść do innego radiowozu i powiedzieli, że zawiozą do szpitala, tam gdzie zabrali Oskara. Dotarliśmy tam piętnaście minut później. Oskara akurat wzięli na salę operacyjną. Siadłam zapłakana na krześle pod blokiem operacyjnym. Obok mnie siedziała Gosia, która mnie pocieszała, a z kolei Tomek chodził po korytarzu i próbował się dodzwonić do mamy Oskara.
-Kurwa- wrzasnął Tomek po jakimś czasie.
-Co się dzieje kochanie?- zapytała Gosia, podchodząc do zdenerwowanego Tomka i obejmując go.
-Ciotka nie odbiera- odpowiedział jej wściekły.
-Spójrz, która jest godzina, może śpi- powiedziała, a po chwili odezwał się jego telefon.
-O, dzowni- powiedział i odszedł na bok odebrać, a Gosia z powrotem siadła obok mnie. Słuchałyśmy rozmowy Tomka z mamą Oskara. Widocznie była wściekła na Tomka. No ale trudno było się tym dziwić. W końcu to jej pierworodny syn. Gdy Tomek skończył rozmawiać, siadł obok nas.
Kilka godzin później
Siedzieliśmy już dobrych siedem godzin. Żadne z nas nawet nie zasnęło. Właśnie przyjechali rodzice Oskara. Matka mojego chłopaka od razu rzuciła się na Tomka.
-Jak mogłeś pozwolić na to, żeby Oskarowi się coś stało? Myślałam, że jesteś odpowiedzialny. W ogóle w co wy się wpakowaliście?
-Proszę pani, niech pani nie wini Tomka za to- odezwała się Gosia.
-Właśnie- przyznałam jej rację- Oni chcieli uratować mnie i Gosię. Porwał nas taki chłopak, który się zakochał we mnie.
-Czyli to twoja wina smarkulo- zwróciła się do mnie, obrażając mnie. Chciałam się jakoś odgryźć, ale Tomek pokręcił głową, że nie warto.
-Skarbie, uspokój się- zwrócił się do kobiety jej mąż.
-Jest tu ktoś z rodziny Oskara?- spytała pielęgniarka, która widocznie była Polką.
-Jesteśmy rodzicami- powiedział tata Oskara.
-Znają państwo niemiecki?
-Średnio- przyznała pani Kamila.
-Czyli ja będę tłumaczyć- odparła pielęgniarka.

1 komentarz: