~Karolina~
Wróciłam do domu ze spaceru z Kubą. Rodziców nie było, bo pojechali do dziadków. Pierwsze, co zrobiłam, to zajrzałam do Ani. Byłam ciekawa jak przebiegła jej rozmowa z Oskarem. Zobaczyłam, że śpi. Nie chciałam jej budzić, ale przez przypadek na coś nadepnęłam i moja przyjaciółka otworzyła oczy. Ja sprawdziłam, na co nadepnęła. Ujrzałam zdjęcie Anki i Oskara. Zdziwiłam się, co ono robi na podłodze. Jednak nie skomentowałam tego i podeszłam bliżej koleżanki. Siadłam obok niej na łóżku, a ona podniosła się do pozycji siedzącej. Zauważyłam, że ka zapuchnięte oczy.
-Co się stało?- zapytałam zmartwiona.
-Co ja powiem mojemu dziecku, gdy zapyta o tatę?
-Nie rozumiem?- spojrzałam pytająco na brunetkę, która siedziała oparta o ścianę.
-Oskar nie chce mnie znać- oznajmiła mi, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę złością. Jedyną rzeczą jaką miałam ochotę zrobić w tamtej chwili, to zabić tego idiotę.
-Dobra, zbieraj się Anka- oznajmiłam- Jedziemy.
-Ale gdzie?- zapytała zdezorientowana piwnooka.
-Zobaczysz, zbieraj się- odparłam i poszłam na przedpokój zakładać buty. Ania zrobiła to samo i po jakimś czasie siedziałyśmy już w jednym z wrocławskich autobusów.
Dotarłyśmy na miejsce po kwadransie. Ania od razu zauważyła, dokąd zmierzają.
-Ja tam nie idę- oświadczyła, a ja ją złapałam za nadgarstek i pociągnęłam w stronę domu Oskara. Wiedziałam, że może to być dla niej ciężkie, ale musiałam pogadać z tym idiotą Oskarem. Gdy dotarliśmy pod posesję Dobrowolskich, zastaliśmy tam radiowóz policyjny. Obie spojrzałyśmy na siebie zdziwione, ale w oczach Ani dostrzegłam przerażenie. Nie wiedziałam, czy zawrócić, czy iść dalej, ale to Ania podjęła ostateczną decyzję. Podążyła do domu Oskara. Poszłam za nią. Drzwi nam otworzył ojciec, można powiedzieć byłego chłopaka Anki.
-Dzień dobry- powiedziała niepewnie moja przyjaciółka.
-Ania, dobrze, że jesteś. Ciebie ta sprawa też dotyczy- oznajmił Ani i weszłyśmy do środka przerażone. W salonie zastałyśmy dwójkę funkcjonariuszy i zapłakaną panią Kamilę. Pan Artur siadł na sofie obok żony i ją przytulił.
~Ania~
Patrzyłyśmy się z przerażeniem, to Dobrowolskich, to na policjantów, to na siebie.
-Co się stało?- zapytałam przerażona, gdy odzyskałam zdolność mówienia.
-Oskar, on- zaczęła pani Kamila, ale nie skończyła, bo się jeszcze bardziej rozpłakała.
-Co Oskar?- zapytałam i spojrzałam. w kierunku policjantów.
-Oskar Dobrowolski miał wypadek jakąś godzinę temu. Znaleziono jego motocykl zmasakrowany, do tego kask i legitymacja, ale nie odnaleziono nadal jego ciała. Było to jakieś dwadzieścia kilometrów za miastem, w polu, 500m od drogi prowadzącej do Oławy - oświadczył policjant.
-Ale, ale- wydukałam i przed oczami zrobiło mi się ciemno.
(...)
-Ania- usłyszałam i po mału zaczęłam otwierać oczy. Oślepiła mnie rażąca biel. Kiedy przyzwyczaiłam oczy do światła, ujrzałam Karolinę, która siedziała przy mnie. Byłam w szpitalu.
-Co się stało?- zapytałam przerażona- Coś z dzieckiem?
-Z dzieckiem wszystko w porządku. To tylko dlatego, że się zdenerwowałaś- wyjaśniła mi, a ja sobie przypomniałam, co się wydarzyło, za nim straciłam przytomność.
-Co z nim?- zapytałam, przełykając głośno ślinę.
-Nadal nie znaleziono jego ciała. Przeszukali całe miasto, patrole policji nadal się kręcą niedaleko miejsca, gdzie znaleziono motocykl.
-A twoi rodzice, jadą tutaj?
-Tak. Jak przyjadą i ci kroplówka zejdzie, to będziesz mogła wrócić do domu.
-Ok, a myślisz, że lekarz będzie im musiał powiedzieć o ciąży?- spytałam. Chciałam im sama o tym powiedzieć, jak się na to przygotuję. Całe szczęście moja przyjaciółka umie czytać w myślach.
-Rozmawiałam już z nim o tym. Powiedział, że może nie mówić o ciąży, ale masz im to powiedzieć.
-Dziękuję. W ogóle zastanawiam się, co z Oskarem. Jeszcze kilka godzin temu go nie nawidziłam, a teraz się o niego martwię- odparłam.
-Telefonu jego nie można w żaden sposób namierzyć, wszystkie szpitale obdzwonione- zaczęła mówić, a do mojej sali weszli Gosia i Tomek.
-To Karolina, a to jest kuzyn Oskara Tomek i jego dziewczyna Gosia.
-Karolina, mogłabyś nas zostawić samych?- zapytał chłopak, a Karolina spojrzała się na mnie. Kiwnęłam jej głową, żeby wyszła, a ona mnie posłuchała.
-Próbowałem swoich sposobów, żeby namierzyć jakoś Oskara, ale każdy zawiódł. Nie wiadomo, co się z nim dzieje. Przepadł jak kamień w wodę- odparł, a ja go spiorunowałam wzrokiem i wycedziłam przez zęby.
-Oskar ma się znaleźć. Rozumiesz? Ma być na moim połówkowym USG.
-Ania, nie chcę cię denerwować, ale my nawet nie mamy pewności, że on jeszcze...- nie dałam mu dokończyć.
-Nie przyjmuję do wiadomości opcji, że on nie żyje. Ma się znaleźć żywy.
-Ania, ja rozumiem, że to trudne dla ciebie, tym bardziej, że jesteś w ciąży z Oskarem, ale wiesz jaka jest nasza polska policja. Nie mogą albo nie chcą go namierzyć- próbowała mnie pocieszyć. Ja też szukałam jakiegoś logicznego wytłumaczenia tego jego zniknięcia.
-Staram sobie wytłumaczyć jakoś, że jemu telefon się rozładował, on cało wyszedł z tego wypadku i teraz idzie piechotą do miasta- zaśmiałam się tylko dlatego, żeby uwiarygodnić swoją tezę, bo wydawała się trochę absurdalna.
-Chcę wierzyć w tą samą wersję, co ty- Gosia się do mnie uśmiechnęła delikatnie. Wtedy do sali weszła przerażona mama Karoliny.
-Anka, nic ci nie jest?- spytała zmartwiona.
-Spokojnie, to było zwykłe niedotlenienie. Jak tylko zejdzie mi kroplówka, możemy iść do domu- na razie nie chciałam nic mówić o ciąży.
-Słyszałam, co się stało z Oskarem- zaczęła, ale nie miałam ochoty o tym mówić i Karolina to wyczuła, bo jak na zawołanie weszła do sali.
-Mamo, lekarz chciał z tobą gadać- oznajmiła pani Ewelinie, a ona wyszła z sali.
-My się też już będziemy zbierać. Jak coś, to dam ci znać Ania- oświadczyła Gosia i razem z Tomkiem wyszli z mojej sali. Zostałam tylko ja i Karolina. Przy niej nie kryłam łez, tylko na dobre się rozpłakałam. Ona mnie przytuliła i siedziałyśmy w ciszy, dopóki nie zjawiła się mama Karoliny. Kroplówka zdążyła mi zejść, dlatego pielęgniarka mi ją odłączyła i udaliśmy się po wypis do lekarza. Pół godziny później byliśmy już u siebie w domu. Nadal nie było żadnych wieści na temat Oskara. Zamknęłam się w swoim pokoju i podeszłam do regału, gdzie był album z naszymi wspólnymi zdjęciami. Wzięłam go do ręki i zaczęłam przeglądać.
-Oskar, gdzie ty jesteś?- zapytałam szeptem i ze łzami w oczach, a potem przejechałam palcami po sylwetce blondyna. Ciekawiło mnie, czy to jego zniknięcie nie miało związku z ciążą. Myślenie to jednak było błędne, bo po chwili do mojego pokoju weszła moja przyjaciółka. Oznajmiła mi, że dzwoniła pani Kamila i powiedziała, monitoring miejski zarejestrował motocykl Oskara przed sklepem jubilerskim i jubiler zeznał, że Oskar przyjechał kupić jakiś prezent przeprosinowy dla dziewczyny, która jest w ciąży, a on zachował się jak dupek. Trochę mi ulżyło na sercu, ale dalej nie wiedziałam, co się z nim dzieje, a bardzo się o niego martwiłam. W ogóle zastanawiało mnie to, co jego motocykl robił w drugim końcu miasta. Chciałabym się tego od niego dowiedzieć.
-Karolina, pojedźmy proszę w to miesjce, gdzie znaleziono ten motocykl.
-Ale po co ty chcesz tam jechać? Przecież policja już wszystko przeszukała.
-Błagam, pojedźmy tam. Może znajdziemy coś, co oni przeoczyli- odparłam z nadzieją w głosie. Wiedziałam, że ingerowanie w to może być niebezpieczne, ale musiałam dotrzeć do sedna tej sprawy. Przecież Oskar nie zapadł się pod ziemię. Musiał gdzieś być. Żywy, czy nie, ale no, musiał.
-Chesz to sobie jedź, nie będę narażała siebie i dziecka- powiedziała i już chciała wyjść, ale ja złapałam ją za nadgarstek.
-Jesteśmy przyjaciółkami, czy nie?- zapytałam, a ona odwróciła się w moją stronę.
-Jesteśmy, ale nie chcę narażać życia swojego i dziecka- odparła, a ja wtedy wypowiedziałam słowa, których nie przemyślałam.
-Twoje życie i tak już jest zagrożone.
~Karolina~
Zabolało i to bardzo. Byłam ciekawa, czy zdała sobie z tego sprawę.
-Doskonale to wiem i nie musiałaś mi o tym przypominać- wyszłam z jej pokoju i poszłam do siebie płakać. Usłyszałam trzask drzwi, co oznaczało, że zostałam sama, bo rodzice byli na zakupach. Siedziałam i płakałam, bo te słowa były przykre. Doskonale wiedziałam, że umieram, ale jeszcze nie było tak źle. Chciałam, żeby było tak jak zawsze, dopóki mój organizm nie był wyniszczony. Moja przyjaciółka jednak nie zdawała sobie z tego sprawy. Rozpłakałam się i nawet nie próbowałam się od tego powstrzymywać. Usłyszałam mój telefon. Zobaczyłam, że to Ania. Odrzuciłam połączenie i wyciszyłam swojego smartfona. Rzuciłam się na łóżko i leżałam tak, dopóki do mojego w pokoju nie wpadli zdyszani rodzice oraz Kuba.
-Jeny, tak się o ciebie martwiliśmy- odparła moja mama, siadając na łóżku.
-Czemu nie odbierałaś?- zapytał zmartwiony Kuba. Przekręciłam się na plecy i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Wyciszyłam telefon- odpowiedziałam lakonicznie.
-Ty płakałaś?- spytał Kuba. Spojrzałam na niego spode łba.
-Nie kurwa, tylko oczy podlewałam- odparłam i wróciłam do pozycji w jakiej zastało mnie towarzystwo, czyli położyłam się głową zwróconą do ściany. Usłyszałam zamknięcie drzwi, ale jednak nadal czułam czyjąś obecność. Czułam typowo męskie perfumy, o ostrym zapachu, które mogły należeć tylko do jednej osoby. Następnie poczułam jak bawi się moimi włosami. Było to takie przyjemne uczucie, które mnie zawsze uspokajało.
-Nie wierzę, że mogła coś takiego powiedzieć- odezwałam się i przekręciłam się na drugi bok, żeby widzieć Kubę.
-A co konkretnie powiedziała?- Kuba położył się obok mnie.
-Chciała, żebym z nią poszła w miejsce, gdzie znaleziono motocykl Oskara, ja powiedziałam, że nie chce narażać siebie i dziecka, a ona do mnie, że moje życie i tak już jest zagrożone.
-Nie żebym jej bronił, ale dowiedziała się, że jej chłopak zaginął. Też trzeba ją zrozumieć, ale i tak źle zrobiła, raniąc moją księżniczkę- pocałował mnie w czoło.
~Ania~
Kręciłam się w miejscu, gdzie znaleziono motocykl Oskara. Leżał tam nadal. Nie zabrali go nawet do analizy. Szkoda gadać. Mieli rację, nie było nic ciekawego. Chciałam już wyciągnąć telefon i zadzwonić po taksówkę, kiedy...
Kiedy co? Ja chce opowiadanie! xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ToJa
Będzie w piątek. Co prawda jeszcze nie zaczęłam, ale mam motywatora (Szykuj mi tygryska Anka :P)
UsuńCzekam !!!
UsuńToJa