...podeszło do mnie jakichś dwóch gości. Byli mniej więcej w wieku Oskara, czy Karoliny. Jeden był blondynem, a drugi miał rude włosy. Trochę się ich przestraszyłam i przypomniałam sobie jak z Gosia zostałyśmy porwane przez Kacpra.
-No hej piękna, a co ty tu robisz sama?- jeden z nich podszedł do mnie bliżej i odgarnął moje włosy.
-Chuj cię to obchodzi- odpowiedziałam. Wtedy podszedł do mnie ten drugi koleś.
-Nie dość, że piękna, to jeszcze zadziorna. Lubię takie- powiedział ten rudy.
-Ciekawe, czy jest dobra w łóżku- odparł blondyn. Zaczęli mnie obaj denerwować. Miałam chłopaka, byłam w ciąży, to chyba musiałam być dobra, no nie? No ale nie wypowiedziałam tego na głos.
-Odpierdolcie się ode mnie- warknęłam na nich. Oni się tylko zaśmiali.
-Ciekawe, czy umie się całować- rudy zbliżył się do mnie i pewnie by mnie pocałował, gdyby nie fakt, że wszyscy usłyszeli silnik od samochodu. Odwróciliśmy się w stronę dobiegającego dźwięku, a mi ulżyło, widząc kierowcę i pasażerkę. Brunet i blondynka wysiedli z auta i podeszli do nas.
-Cześć Anuś- Kuba złapał mnie w talii, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Anuś? Złapanie w talii? O co w tym wszystkim chodzi. Jeszcze Karolina nic nie mówi. Po chwili poczułam uszczypnięcie, więc domyśliłam się, że mam tego na razie nie komentować.
-Myślicie, że jesteśmy tacy głupi, żeby nie wiedzieć, która z kim tak naprawdę chodzi?- spytał rudy. Wspominałam już wcześniej, że mnie strasznie wkurzali?
-Nie słyszeliście, że chce abyście się od niej odpierdzielili- zareagował Kuba.
-Dobra, dobra, spokojnie, bo ci żyłka pęknie- odeszli od nas, a my wsiedliśmy do auta Kuby.
-I co znalazłaś coś?- zapytała. W jej głosie było słychać satysfakcję.
-Nie.
-A nie mówiłam. I po co się narażałaś? No powiedz po co? A w ogóle, to ci kolesie ci nic nie zrobili?
-Nie, a i przepraszam za to, co powiedziałam w domu. Nie chciałam, żeby tak wyszło- powiedziałam skruszona.
-Przeprosiny przyjęte- spojrzała się na mnie w lusterku i posłała mi uśmiech.
-I tak byś długo beze mnie nie wytrzymała- wytknęłam jej język i się zaśmiałyśmy obie.
-No może- przyznała i spojrzała się przez okno. Zauważyłam na jej twarzy smutek.
-Co się dzieje?- szturchnęłam ją w ramie.
-Nic się nie dzieje- odpowiedziała cicho. Jakoś nie chciało mi się w to wierzyć.
-Kogo oszukujesz?
-Nie rozumiem, o co ci chodzi teraz Ania- udawała, że nic się nie stało.
-Serio? Będziesz teraz udawać, że nie wiesz, o co chodzi?- tym razem odezwał się Kuba.
-Doskonale wiesz, o co chodzi Karola- odparłam.
-Może i wiem, ale nie chce mi się o tym gadać teraz. Auto to nie najlepsze miejsce na takie pogaduszki.
-No ok- wszyscy zamilkliśmy i w ciszy wróciliśmy do miasta.
~Karolina~
Kiedy dotarliśmy pod nasz blok, poprosiłam Kubę, aby wszedł z nami na górę. Zgodził się i po dziesięciu minutach cała nasza trójka siedziała w moim pokoju na łóżku. Ja wylądowałam po środku, z mojej lewej strony Kuba, a Ania z prawej.
-No to słuchamy cię Karolina- od razu powiedziała Ania.
-Bo miałam wam powiedzieć wcześniej, ale nie byłam gotowa na to i zebranie tych wszystkich myśli w głowie zajęło mi trochę. A więc od następnego poniedziałku zaczynam chemioterapię. Miało być to dopiero za miesiąc, ale zwolniło się miejsce na oddziale i lekarz uznał, że nie ma na co czekać, tym bardziej, że jestem w ciąży- opowiedziałam im, a oni mnie przytulili. Długo mnie ściskali, ale nie chciałam, żeby tego przerywali. Było mi tak dobrze.
-Kocham Cię Karolina, a właściwie to was- poczułam po jakimś czasie na brzuchu rękę Kuby.
-Moja przyjaciółka- dodała również Ania. Uśmiechnęłam się delikatnie i moja dłoń wylądowała na dłoni Kuby. Kiedy tak siedzieliśmy, usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do mieszkania. Byłam zdziwiona, bo tata zabrał mamę do teatru i na romantyczną kolację, a była taka pora, że powinni byli być jeszcze na spektaklu. Chyba, że się pokłócili, ale akurat w to wątpiłam. Wyszliśmy na przedpokój i ujrzałyśmy uśmiechniętą od ucha do ucha Natalię? Myślałam, że się przewidziałam. Spojrzałam na Kubę i na Anię. Ciekawe, czy wyglądałam tak samo jak oni.
-Co, co ty tu robisz?- wyjąkałam.
-Zwiałam ze szpitala- odpowiedziała spokojnie, a mnie zatkało.
-Jakim cudem?- spytała Ania.
-Jeny, dwa razy zapomniałam wziąć tabletek i już wielkie halo. Przyjechałam po kilka rzeczy i jadę do koleżanki, u której mam przenocować.
-A do której koleżanki jedziesz?- w mojej głowie zrodził się plan, dlatego musiałam jak najwięcej informacji wyciągnąć od niej.
-Do Zośki- odparła i zniknęła w swoim pokoju. Teraz wystarczyło tylko powiedzieć rodzicom. W szpitalu się o nią za pewne martwili i mama z tatą już zdążyli się o tym dowiedzieć. Nie myliłam się, bo po chwili oboje weszli do mieszkania. Mój plan legł w gruzach, ale jakoś za specjalnie nie byłam zawiedziona. I tak Natala wpadła, i tak.
Rodzice wpadli do jej pokoju i zaczęła się awantura. Spojrzeliśmy się na siebie i postanowiliśmy wrócić do mojego pokoju. Ania siadła na fotelu przy moim biurku, a ja z Kubą położyliśmy się na łóżku.
-Przyjedziesz po nas jutro?- zapytałam. Niestety jutro trzeba było iść do szkoły, ale w sumie to nawet się cieszyłam. Mimo tego, że było dużo sprawdzianów w tym tygodniu. Ale miał być to ostatni tydzień przed chemioterapią i chciałam go spędzić, nie myśląc o tym, co mnie czeka, ze znajomymi z klasy.
-Ja nie idę jutro do szkoły- wtrąciła Ania.
-A to dlaczego?- zdziwiłam się.
-Mój chłopak zniknął, ja nawet nie będę umiała się skupić.
-Jak ci pozwolą moi rodzice, to spoko, ale nie powinnaś opuszczać lekcji.
-We wtorek już pójdę, ale jutro nie rady.
-Ok.
(...)
~Ania~
Poniedziałek. Siedziałyśmy razem z mamą Oskara w jego pokoju i przeglądałyśmy jego rzeczy. Policjanci się niby rozejrzeli po jego pokoju, ale mogli coś przeoczyć, dlatego zajęłyśmy się tym same. Długo panowała cisza, ale w końcu postanowiłam się odezwać.
-Proszę pani, bo wczoraj nie miałam, żeby pani powiedzieć tego, a nie wiem, czy Oskar zdążył pani powiedzieć.
-Zdążył powiedzieć- pani Kamila posłała mi ciepły uśmiech- Nie planowałam tak wcześnie zostać babcią, ale cieszę się z tego.
-Szkoda, że moja mama się nie doczekała tego momentu. Pewnie nie byłaby z tego zadowolona, ale dumna na pewno tak.
-Ania, przepraszam, że spytam się ciebie tak wprost. Co z twoim ojcem?- zapytała, a ja zamarłam.
-W sumie, to dawno go nie widziałam, więc nawet nie wiem- odpowiedziałam i szybko zmieniłam temat. Nie miałam ochoty o tym rozmawiać- Myśli pani, że coś znajdziemy?- przeglądałam akurat jakiś jego kalendarz.
-Mam nadzieję, że tak. Przecież Oskar musi gdzieś tu być- odparła i wtedy zadzwonił jej telefon. Wyjęła swojego smartfona z kieszeni i odebrała. Po skończonej rozmowie się rozpłakała. Ja zapytałam się, o co chodzi, ale nie była w stanie mi dać odpowiedzi. Po chwili jej powiedziała, że znaleziono ciało chłopaka w kombinezonie i był podobny do Oskara. Wyłowiono je z pobliskiego jeziora. Zerwałyśmy się na równe nogi i zadzwoniłyśmy po taksówskę. Pół godziny później byliśmy na miejscu. Było tam już pogotowie i policja. Czekali tylko, żeby ustalić tożsamość chłopaka. Podeszliśmy bliżej i lekarz odsunął worek ze zwłokami...
Przepraszam, ale zapomniałam dodać opowiadanie na bloggera. Na wattpadzie było już dostępne od piątku, a żeby tu dodać, wyleciało mi z głowy.
Nic się nie stało =)
OdpowiedzUsuńZatkało mnie może się pomelili???
Kiedy next???
Pozdrawiam
ToJa