niedziela, 26 czerwca 2016

19

Obudziłem się z okropnym bólem głowy. O dziwo nie byłem przykuty do grzejnika. Widocznie Majka musiała rozpiąć kajdanki jak spałem. Wstałem i rozprostowałem kości. Nareszcie pierwszy raz od nie wiem kiedy. Codziennie dostawałem kromkę chleba i szklankę wody. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale tym razem nie było nic, a strasznie burczało mi w brzuchu i miałem Saharę w ustach. Nagle zakręciło mi się w głowie, więc postanowiłem usiąść.
-No witaj Oski- drzwi zostały otworzone z hukiem i stanęła w nich ta ruda suka.
-Ile razy ci powtarzałem, żebyś tak do mnie nie mówiła?- wycedziłem przez zęby.
-Oj już się tak nie denerwuj, Oski- podeszła do mnie i chciała mnie pocałować, ale ja ją odepchnąłem z taką siłą, że aż się przewróciła. Ona podniosła się i podeszła do mnie. Złapała za moją koszulę, jednak ja byłem silniejszy niż ona i sprawiłem, że po chwili leżała pode mną.
-Powiesz mi, po co ta cała szopka?
-Chcesz wiedzieć? Mój brat nie żyje i to przez ciebie- prawie krzyknęła i po chwili z niej zszedłem.
-Adam nie żyje?- byłem zaskoczony. Adam był bratem bliźniakiem Mai. We troje spędzaliśmy mnóstwo czasu i to dzięki mnie zaczął jeździć w wyścigach samochodowych.
-Tak. Zginął kilka miesięcy temu, w Austrii. Widziałam ciebie. Też wtedy tam byłeś. Wyprzedziłeś go i on w tym momencie stracił panowanie nad autem- w głosie Mai było słychać żal do mnie. Nie dziwiłem się jej, ale nie wiedziałem wtedy, że to Adam, mój stary przyjaciel. Po tym wypadku szybko się ulotniliśmy z tego placu, zdając sobie sprawę z tego, że zaraz zjadą się służby ratunkowe.
-Nie wiedziałem, że Adam był w tym aucie.
-Miał złamany kręgosłup w odcinku szyjnym, musieli mu wykonać tracheotomię, bo miał tak poważne obrażenia. W trzeciej dobie po wypadku zabrali go na kolejną operację. Zmarł- Maja skończywszy mówić, rozpłakała się w taki sposób, że nie byłem w stanie jej uspokoić. Dopiero po jakimś czasie się opanowała.
-Ja cierpiałam po stracie brata, a teraz ty i ta cała Anka będziecie cierpieć- w jej oczach było szaleństwo. Bałem się o moją dziewczynę. Przecież jej mogła stać się krzywda.
*Ania*
-To znowu ty?- kolejny raz wpadłam na blondyna od Hondy. Kolejny raz pod szpitalem. Nie mogłam opanować śmiechu, bo wpadając na niego wytrąciłam mu kubek z kawą i zrobiła mu się wielka brązowa plama na koszulce.
-No tak wyszło. A co ty tak często jesteś w tym szpitalu?- zapytał.
-No a nie mówiłam ci wczoraj, że koleżanka rodziła?
-Powiedziałaś tylko, że jest w szpitalu.
-No umknęło mi. A ty co tutaj robisz?
-Byłem u siostry. Miała dwa tygodnie temu wypadek samochodowy. Na razie jest w śpiączce, ale lekarze mówią, że z tego wyjdzie- odparł opanowany. Najwyraźniej ufał lekarzom-Słuchaj Ania, mam pomysł- uśmiechnął się do mnie.
-No słucham- spojrzałam na niego wyczekująco. On miał takie śliczne błękitne oczy, do tego te jego blond włosy. No po prostu był cudny.
-A może wyskoczylibyśmy do jakiegoś klubu, czy coś?
-Bardzo chętnie- zgodziłam się bez zastanowienia.
-To może o osiemnastej w parku Świdnickim?
-Mi pasuje- powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam. Prawdopodobnie wyglądałam jak mysz, która zobaczyła kawałek sera. Po chwili się opamiętałam i zmieniłam wyraz twarzy na poważniejszy.
-Do zobaczenia Aniu- puścił mi oczko, a ja czułam jak się rumienię.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie. W głębi duszy ucieszyłam się na spotkanie z Michałem, bo był sympatyczny i taki przystojny. Z drugiej strony nosiłam dziecko Oskara. To jego kochałam. Potem zrobiło mi się głupio, że zgodziłam się na to spotkanie, bo dalej nie wiedziałam, co z moim chłopakiem.

***
Siedziałam na ławce w parku i czekałam aż przyjdzie Michał. W ostatniej chwili wahałam się nad decyzją, ale w ostateczności się zgodziłam. W końcu nie miałam zamiaru zdradzić Oskara.
Po chwili ujrzałam chłopaka, który zmierzał w moją stronę.
-Cześć Ania, to co? Idziemy?- zapytał, a ja się podniosłam i ruszyliśmy w stronę klubu. Co jakiś czas miałam dziwne wrażenie, że ktoś za nami idzie, ale możliwe, że mi się zdawało. Pół godziny później byliśmy na miejscu. Znaleźliśmy wolny stolik i zasiedliśmy przy nim. Michał zaproponował mi, że zamówi mi piwo, ale ja się nie zgodziłam. Nie chciałam w jakikolwiek sposób zaszkodzić dziecku. Oczywiście dopytywał się dlaczego, a ja tłumaczyłam mu, że biorę leki. Całe szczęście mi uwierzył i nie dopytywał. Swoją drogą okazało się, że był ode mnie starszy, a nie jak z początku myślałam, w moim wieku. On był nawet starszy od Oskara. Uświadomiłam sobie również, że w przyszłym miesiącu są osiemnaste urodziny Oskiego. Miałam nadzieję, że do tego czasu on się odnajdzie żywy i że będziemy świętować to wielkie wydarzenie. Z chwilowego transu wyrwał mnie czyjś głos.
-Hej, jak masz na imię? Ja jestem Olaf- do naszego stolika przysiadł się jakiś chłopak. Na pewno nie był tak przystojny jak Oskar i Michał. Był od nich niższy, miał ciemne włosy i brązowe oczy. Kaloryfera nie miał w ogóle. Wyglądał również trochę na naćpanego. Zaczęłam wzrokiem szukać mojego towarzysza, ale na darmo.
-A może ja ci coś zamówię?- zaproponował, ale ja odmówiłam uprzejmie. On jednak był bardzo nachalny. Całe szczęście w samą porę zjawił się Michał.
-Masz jakiś problem koleś?- blondyn stanął w mojej obronie.
-Nie. Myślałem, że sama jesteś- odparł i ulotnił się. Po chwili poszliśmy razem na parkiet potańczyć. Bawiłam się z nim bardzo dobrze. Kiedy się zmęczyłam, postanowiłam iść się napić. Chwyciłam za szklankę z napojem i wzięłam kilka łyków, a potem wróciłam do nowego znajomego. Całkiem miło spędziliśmy czas. Kiedy wychodziliśmy z klubu, poczułam silny ból brzucha.
-Co się dzieje?- zapytał z troską w głosie.
-Boli, mocno- odparłam i się skuliłam. Dostrzegłam nagle na moich białych spodniach krew.
-Anka, wytrzymaj jeszcze trochę. Dzwonię po karetkę- powiedział i wyjął z kieszeni swoją komórkę- Czy ty jesteś w ciąży?- zwrócił się do mnie, po tym jak przedstawił swojemu rozmówcy całą sytuację. Obawiałam się tego, że się wyda. Skinęłam twierdząco głową, a on to przekazał osobie na dyspozytorni- Który miesiąc?
-Drugi- odpowiedziałam. To również przekazał. Potem się rozłączył i podszedł do mnie.
-Co z ojcem dziecka?- to już mnie kompletnie dobiło.
-Nie wiem, zaginął jakiś czas temu- załkałam. On mnie przytulił i uspokajał mnie do czasu przyjazdu karetki.

***
-Ania- usłyszałam czyjś głos. Otworzyłam po mału oczy i zobaczyłam panią Ewelinę. Za nią stała Karolina i przyglądała mi się z troską. Dopiero po chwili sobie przypomniałam, co się stało. To krwawienie.
-Czy, czy ja poroniłam?- spytałam. Karolina i jej mama spojrzały na siebie.
-Aniu, tak mi przykro- moja przyjaciółka złapała mnie za dłoń. Z moich oczu pociekły łzy.
-W twoim organizmie znaleziono mizoprostol. Czy ty wzięłaś tabletki poronne?- ton pani Nowak był dosyć chłodny.
-Mamo- oburzyła się moja koleżanka- Czy gdyby je sama wzięła, to by płakała teraz? Zastanów się.
-W klubie był taki chłopak i on był dość nachalny w stosunku do mnie- zaczynałam sobie przypominać wydarzenia z wyjścia z Michałem. No właśnie!- A gdzie Michał?- zapytałam.
-Ten chłopak, co był z tobą pod tym klubem?
-Dokładnie on- potwierdziłam. Karolina podniosła się z mojego łóżka, na którym siedziała i po chwili wróciła z blondynem.
-Proszę- odparła i położyła się na swoje łóżko. Dopiero po chwili zorientowałam się, że leżymy w tej samej sali. Karolina posłała spojrzenie swojej matce, które wskazywało na to, że ma wyjść. Kiedy byliśmy już sami na sali, spojrzałam w błękitne tęczówki Michała.
-Dziękuję ci- powiedziałam. Czułam na sobie wzrok Karoliny. Wiedziałam, co sobie pomyślała, ale szczerze, to miałam to w dupie.
-Zrobiłem tylko to, co do mnie należało.
-Dziecka i tak się nie dało uratować- z moich oczu popłynęły łzy. Było mi z tym ciężko, bo jednak to był dowód miłości mojej i Oskara, ale z drugiej strony jak przemyślałam sobie wszystko od początku do końca, to nawet dobrze się stało, bo niewiadomo było nawet czy Oskar się odnajdzie, czy jest żywy, a nie chciałam dziecka bez niego wychowywać.
-W moim organizmie wykryto mizoprostol- wyznałam, zaczynałam również podejrzewać, że to on mi je podał, ale nie bardzo mi się chciało w to uwierzyć. Przebywaliśmy razem cały czas. Byłam prawie pewna, że to ten Olaf. Widziałam jak się jeszcze kręcił przy naszym stoliku gdy my tańczyliśmy.
-Może to ten chłopak, co go spławiłem?- spytał, jakby czytał w moich myślach.
-Też tak myślę.
-Sorry, że wam się wtrącę w rozmowę, ale moim zdaniem powinnaś to zgłosić na policję. Przecież to może mieć związek ze sprawą zaginięcia Oskara- stwierdziła Karolina. Przeanalizowałam jej słowa jeszcze raz i doszłam do wniosku, że może mieć rację. Natychmiast sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam na policję, a następnie po mamę Oskara. Pierwsi przyjechali policjanci, a raczej policjantki. Opowiedziałam im wszystko jak było, a chwilę później zjawiła się pani Kamila, której też wszystko powtórzyłam. Moje zgłoszenie zostało potraktowane bardzo poważnie.

***
Gdy skończyła się pora odwiedzin, z Karoliną zostałyśmy same. Ona wstała ze swojego łóżka i siadła na moim.
-Możesz mi kurwa powiedzieć, co ty wyprawiasz?- zapytała. Domyśliłam się, że czeka mnie pogawędka na temat Michała. Nie rozumiałam tylko, dlaczego się zdenerwowała.
-Daj sobie spokój.
-Spokój? Skąd go w ogóle znasz?
-Spotkaliśmy się w szpitalu. Siostra Michała leży na OIOMie. Zaproponował mi wyjście i się zgodziłam. Przecież nie poszłam z nim do łóżka- zaczęłam się tłumaczyć, chociaż sama nie wiedziałam z czego. Nie widziałam w sobie żadnej winy.
-Przecież przez ciebie nie żyje twoje dziecko- czy ona właśnie zaczęła mnie szantażować emocjonalnie?
-Może nawet i dobrze, że już go nie ma.
-Co ty powiedziałaś? Dobrze, że nie ma już twojego dziecka? Ja się o swoje zamartwiam, czy przeżyje, a ty tym, że poroniłaś się nie przejmujesz? Zaraz przestanę wierzyć w tą bajeczkę z tym chłopakiem- powiedziała dosyć ostro, a jej słowa mnie zabolały. Postanowiłam się jednak bronić.
-Kochałam to dziecko, które się we mnie rozwijało i pewnie gdyby okoliczności były inne, gdyby Oskar był ze mną, to bym inaczej zareagowała, ale ja nie wiem, co się z nim dzieje. Poza tym ty jesteś starsza i też inaczej do tego podchodzisz- zaczynałam łkać. Karolina nic więcej nie powiedziała, tylko mnie przytuliła i zaczęła lekko kołysać. W końcu zasnęłam.

***
*Oskar*
-Nie rozumiem, jak mogliście tak skrzywdzić Ankę- warknąłem. Byłem wściekły, że przez nich Ania poroniła. Straciliśmy nasz skarb. Mimo że z początku byłem wściekły, to potem zrozumiałem, że sam się do tego przyczyniłem i chciałem, żeby Ania je urodziła. Pojechałem, kupiłem pierścionek, ale nie zdążyłem z przeprosinami.
-A w ogóle to Ania już chyba znalazła sobie pocieszenie u tego blondaska ze zdjęcia- oznajmił Olaf. Mi się jednak nie chciało w to uwierzyć.
-To na pewno tylko kolega- próbowałem sobie i im tłumaczyć, co nie zmieniało faktu, że Olaf może mieć rację.
-Zobaczymy- odparła Majka i wyszli. Zauważyłem jednak, że dziewczynie wypadł telefon z bluzy. Doczołgałem się do niego, bo o tym, żebym doszedł, nie było mowy. Byłem wycieńczony, bo od jakichś dwóch dni nie jadłem i nie piłem, a było dosyć gorąco. Z trudem przypomniałem sobie numer Anki i wysłałem jej wiadomość o następującej treści.
To ja, Oskar. Żyję. Nie wiem, gdzie jestem, ale wiem, co się stało z dzieckiem. Myślę cały czas o tobie. Pomóż mi jakoś. Tylko nie odpisuj na wiadomość.
Nacisnąłem wyślij, bo nie miałem czasu na rozpisywanie się. W każdej chwili Majka mogła sobie uświadomić, że nie ma swojego telefonu. Usunąłem wiadomość i odłożyłem go tam, skąd go wziąłem. Wróciłem na swoje miejsce i odleciałem do krainy Orfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz